Nawet 360-400 tysięcy złotych zarabia rocznie jeden z najobrotniejszych posłów, który pobiera diety za pracę w Krajowej Radzie Sądownictwa. Oświadczenia majątkowe przeczą wyobrażeniom o tym, że posłowie zarabiają najwyżej kilkanaście tysięcy – zauważa reporter RMF FM Tomasz Skory, który je przeanalizował. A czy w rządzie zarabia się lepiej? Nasz dziennikarz spojrzał na kwoty w oświadczeniach premiera Morawieckiego, wicepremierów Błaszczaka, Glińskiego i Sasina.

REKLAMA

Uposażenie 12 826 złotych i nieco ponad 4 000 brutto diety to zarobek całkiem godny, ale z opublikowanych właśnie oświadczeń majątkowych wynika, że roczne zarobki kilku posłów sięgają 300, a nawet ponad 400 tysięcy złotych. Jak zauważa dziennikarz RMF FM Tomasz Skory, mówimy tylko o funkcjach, związanych z tzw. "sprawowaniem mandatu".

Większość posłów rzeczywiście, jak wskazują dostępne dane, zarabia rocznie ok. 240-260 tysięcy złotych. Są jednak tacy, który z posłowania wyciskają znacznie więcej. I nie chodzi wcale o ministrów.

Największe dochody mają ci, którzy przewodniczą kilku komisjom i podkomisjom i biorą diety za prace w Krajowej Radzie Sądownictwa.

Jak się połączy jedno z drugim, jak Marek Ast albo Arkadiusz Mularczyk, jeszcze z pracą w MSZ - rocznie można zarobić 375 tysięcy. Bartosz Kownacki za samą pracę w KRS dostał w ub. roku 138 tysięcy, co z dietą i uposażeniem dało mu prawie 360 tysięcy.

rekordzistą jest poseł Kazimierz Smoliński; uposażenie 220, dieta 45 i 125 tysięcy z KRS łącznie dało mu w ubiegłym roku 390 tys. A z emeryturą to rocznie 455 tysięcy.

Nasz dziennikarz Tomasz Skory, analizując oświadczenia majątkowe polityków, doszedł do wniosku, że w rządzie nie zarabia się lepiej niż w Sejmie.

Premier Mateusz Morawiecki razem z dietą poselską zarobił w ubiegłym roku roku 330 tysięcy, czyli o 60 mniej niż np. poseł Kazimierz Smoliński, który do tego dostaje jeszcze 60 tysięcy emerytury.

Wicepremierzy? Mariusz Błaszczak zarobił rocznie 319, Piotr Gliński 295 i Jacek Sasin 269 tysięcy plus po 45 tysięcy diety - te zarobki też nie robią wrażenia na kimś, kto rocznie wyciąga dzięki posłowaniu 375 tysięcy, jak panowie Ast i Mularczyk.

Kiedy mowa o ludziach władzy człowiek mimowolnie myśli też o prezesie Prawa i Sprawiedliwości. I tu można się zdziwić, bo Jarosław Kaczyński w ubiegłym roku zarobił 362 tysiące, ale w kancelarii premiera i Sejmie zaledwie 266 tysięcy. Reszta, 96 tysięcy złotych, to emerytura.