Kolejna podwyżka stóp procentowych jest pewna. Jaka ona będzie? Ja bym chciał, żeby była jak najniższa, dlatego że na świecie w tej chwili surowce dramatycznie tanieją. Zanosi się, że te procesy będą same z siebie ograniczały inflację. Podnoszenie stóp procentowych zarzyna gospodarkę i uderza w kredytobiorców. W związku z tym, mam nadzieję, że ona będzie jak najniższa, ale średnie oczekiwania ekonomistów to jest 75 punktów bazowych, czyli do 6,75 procent - mówił w radiu RMF24 Piotr Kuczyński, ekonomista, analityk finansowy z Domu Inwestycyjnego Xelion, z którym rozmawiał Tomasz Weryński.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Piotr Kuczyński: Dolar, srebro, złoto... Co z sytuacją na rynkach?

Tomasz Weryński: Panie Piotrze, przyjrzyjmy się na początek ropie naftowej. Ta ostatnio tanieje, teraz kosztuje około 104 dolary za baryłkę. To jest poziom sprzed dwóch miesięcy. Możemy nieco odetchnąć? Czy to może być tylko chwilowa zmiana? Jak pan sądzi?

Piotr Kuczyński: Szczególnie wczorajsza przecena - prawie 10 proc. - naprawdę była znacząca. Czy możemy odetchnąć? Tak, myślę, że prawie do końca tego roku, bo pod koniec tego roku mogą się zebrać razem trzy elementy. To znaczy: embargo europejskie na zakup rosyjskiej ropy, rozwój chińskiej gospodarki plus zakończenie wyprzedaży rezerw strategicznych ropy Stanów Zjednoczonych i innych krajów. Jeżeli te trzy elementy się zbiorą razem, to listopad i grudzień wcale nie muszą być dobre. Jeszcze do tego dochodzi sezon grzewczy na Zachodzie.

To teraz złoto i srebro. Ten pierwszy kruszec jest teraz najtańszy od ponad pół roku - dokładnie od ośmiu miesięcy, srebro jest w dołku, jakiego nie było od dwóch lat. Co się tutaj dzieje? Skąd taka wyprzedaż?

To klasyczna reakcja na to, co się dzieje na rynku walutowym, na rynku dolara. Dolar jest najmocniejszy do euro od chyba dwudziestu lat - w związku z tym, zawsze jest ta korelacja. Absolutnie ona jest zachowywana w średnim, dłuższym, czasem krótkim terminie - to znaczy - im silniejszy dolar, tym słabsze jest złoto. No i niestety, czy stety - zależy od tego kto, po której stronie rynku jest - ta korelacja właśnie działa. Bardzo umacnia się dolar globalnie, bardzo traci złoto. Tak to wygląda.

Panie Piotrze, jutro decyzja Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Złoty nam bardzo słabnie, dolar za chwilę może się zrównać z euro, bo już jest po prawie 4,70 zł. Czy możemy się zatem spodziewać wyższych podwyżek?

To jest dobre pytanie. Ja bazuję na tym, co opracowywali swego czasu - parę lat temu - analitycy Narodowego Banku Polskiego i według tego zespołu wpływ złotego, czyli kursu walutowego na inflację wcale nie jest taki duży. Oni szacowali, że jeden procent zmiany kursu walutowego - kursu złotego, to jest jedna dziesiąta punktu procentowego w inflacji. Inaczej mówiąc 10 proc. osłabienia złotego, to jest jeden punkt podniesienia inflacji. Czyli nie jest znowu to tak dużo. Ale tak to zapewne wygląda. Nawet gdyby to była jedna dziesiąta, dwie lub trzy dziesiąte, to też wpływ nie jest dramatyczny, chociaż niewątpliwie przydałby się w tym momencie silniejszy złoty, żeby nieco inflację ograniczać. Czy Rada Polityki Pieniężnej pójdzie w tę stronę, patrząc na złotego? Jakoś w to wątpię. Rada w tej chwili jest niestety obsadzana nie w pełni, bo od marca powinna liczyć 10 osób, a po skończeniu tamtej kadencji ma ciągle 8 osób. Nikt naprawdę nie wie dlaczego. Pytałem się wielu osób, dlaczego Sejm - bo to Sejm ma powołać te dwie osoby - nie powołuje tych dwóch brakujących osób.

Czy ośmioosobowy skład Rady będzie patrzył na złotego? Jak powiedziałem, wątpię, raczej będzie patrzył na inflację, ponieważ tam jest przewaga jastrzębi - tak się w tej chwili wydaje. Podwyżka jest pewna. Jaka ona będzie? Ja bym chciał, żeby była jak najniższa, dlatego że na świecie w tej chwili surowce dramatycznie tanieją. Zanosi się, że te procesy będą same z siebie ograniczały inflację. Podnoszenie stóp procentowych zarzyna gospodarkę i uderza w kredytobiorców. W związku z tym, mam nadzieję, że ona będzie jak najniższa, ale średnie oczekiwania ekonomistów to jest 75 punktów bazowych, czyli do 6,75 procent.

Panie Piotrze, widzi pan gdzieś na horyzoncie moment, kiedy ten maraton podwyżek stóp się zatrzyma, a może nawet zacznie "jechać" w dół?

Według mnie Rada jednym okiem jednak spogląda na inne banki centralne. Nie mówię o Europejskim Banku Centralnym, bo ten będzie bardzo niechętnie podnosił, bojąc się, że zaszkodzi gospodarce południa Europy, jednocześnie powinien mocno podnosić, dlatego że z kolei północ: Łotwa, Litwa, Estonia (...) mają bardzo wysoką inflację (...). W związku z tym Fed najpewniej, w którymś momencie zacznie mieć wątpliwości, czy nie należałoby zahamować tego cyklu, tych podwyżek stóp. Myślę, że Rada Polityki Pieniężnej będzie krok za nim, czyli też się zatrzyma. Kiedy to będzie? Wtedy, kiedy zobaczymy, że podwyżki stóp naprawdę szkodzą gospodarce - w tym momencie amerykańskiej - i rynkowi pracy. Dlaczego o tym mówię? Dlatego, że amerykański Fed - Rezerwa Federalna - ma dwa mandaty. Jeden, to jest dbanie o to, żeby inflacja była jak najniższa i drugi - o to, żeby było pełne zatrudnienie. Ja od 20 lat walczę o to, żeby w Polsce były te dwa mandaty, ale nastała Rada Polityki Pieniężnej i ma tylko dbałość o pieniądze. Dlatego będzie stopy na razie podnosiła.