Przedstawiciele branży mięsnej krytycznie oceniają przedstawiony przez Lewicę pomysł wprowadzenia podatku tłuszczowego. "Zamiast realnej walki o lepszą jakość żywienia dostajemy kolejny mechanizm drenowania kieszeni" - ocenił Tomasz Parzybut, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
- Lewica proponuje wprowadzenie podatku tłuszczowego. Miałby to być element pakietu zmieniającego sytuację finansową ochrony zdrowia.
- Podatek miałby obejmować m.in. słone przekąski, gotową żywność oraz słodycze. Całkowity dochód z niego byłby przekazywany do Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Branża mięsna krytykuje ten pomysł. Ostrzega, że podatek negatywnie wpłynie na producentów mięsa oraz spowoduje wzrost cen podstawowych produktów spożywczych.
- Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP wskazuje, że podatek uderzy w tradycyjne wyroby mięsne, a ultraprzetworzone produkty mogą uniknąć jego skutków dzięki technologicznym zabiegom.
- Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej rmf24pl
Pomysł wprowadzenia podatku tłuszczowego został przedstawiony przez Lewicę w ramach pakietu propozycji, które miałyby poprawić sytuację finansową ochrony zdrowia. Politycy nie ukrywają, że jest on inspirowany już funkcjonującym podatkiem cukrowym. Co ważne, 100 proc. zebranych w ten sposób pieniędzy miałoby trafić do Narodowego Funduszu Zdrowia.
Lewica proponuje, by podatek tłuszczowy obejmował m.in. słone przekąski, ale też gotową żywność (np. mrożoną pizzę), a także słodycze (czekolady, ciastka itp.).
"Polski rynek uzależniających przekąsek charakteryzuje się dominacją międzynarodowych koncernów - to one zapłacą podatek" - przekonuje na swojej stronie internetowej ugrupowanie Włodzimierza Czarzastego.
Lewica podkreśla, że podatek tłuszczowy wspierałby prozdrowotne wybory konsumenckie Polaków. Zwraca też uwagę, że reklamy mocno przetworzonej żywności często kierowane są do najmłodszych.
Uważamy, że firmy, które się bogacą na zdrowiu naszych dzieci, powinny płacić do budżetu na zdrowie więcej pieniędzy - stwierdziła posłanka Lewicy Joanna Wicha.
Na razie nie wiadomo, jak w szczegółach miałyby wyglądać przepisy wprowadzające podatek tłuszczowy. To oznacza, że trudno definitywnie określić listę produktów spożywczych, które byłyby objęte nową daniną.
Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska zaprosiła minister zdrowia Jolantę Sobierańską-Grendę oraz ministra finansów i gospodarki Andrzeja Domańskiego na spotkanie 7 stycznia. Mają oni wtedy dyskutować o najnowszych propozycjach Lewicy dotyczących finansowania ochrony zdrowia.
Głos ws. pomysłu wprowadzenia podatku tłuszczowego zabrała branża mięsna. Stowarzyszenie Rzeźników i Wędliniarzy RP krytycznie ocenia inicjatywę Lewicy. Jego zdaniem mógłby to być cios i dla producentów mięsa, i dla portfeli konsumentów.
Nie trzeba wielkiej wyobraźni, by przewidzieć skutki wprowadzenia takiego podatku: ucierpią polscy producenci, a ceny wielu podstawowych produktów poszybują w górę - ostrzega Tomasz Parzybut, prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP.
Tłuszcz jest naturalnym nośnikiem smaku, więc danina uderzy w żywność tradycyjną, podczas gdy ultraprzetworzone wyroby bez trudu "schowają się" za sprytnymi zabiegami technologicznymi. Jeśli podatek miałby działać tak jak w Danii — obejmując produkty o zawartości tłuszczów nasyconych powyżej 2,3 g w 100 g — objąłby niemal wszystkie przetwory mięsne, z kiełbasą krakowską suchą na czele - analizuje Parzybut.
To nie jest droga do zdrowszego społeczeństwa, lecz do wyższych rachunków - podkreśla prezes SRW RP. Jego zdaniem "zamiast realnej walki o lepszą jakość żywienia dostajemy kolejny mechanizm drenowania kieszeni".