„Wszystko, co dzisiaj mówi się o przyszłości polskiej armii, to megalomania w woluntarystycznym chaosie ministra obrony. Nie słyszę o żadnych wielkich analizach strategicznych w tej sprawie” – powiedział były szef BBN, gen. Stanisław Koziej w rozmowie 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24. Gość Tomasza Weryńskiego zwrócił ponadto uwagę na brak konsensusu politycznego w sprawie wzmacniania armii.

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Gen. Stanisław Koziej o polskich zakupach wojskowych

Wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak zatwierdził umowę na dostawy koreańskich wyrzutni K239 Chunmoo. Wcześniej Polska zawarła umowy na zakup m.in. koreańskich czołgów K2, haubic K9, oraz samolotów szkolno-bojowych FA-50. Na wyposażeniu polskiej armii mają się znaleźć ponadto amerykańskie wyrzutnie HIMARS oraz samoloty F35.

Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego i bliski współpracownik prezydenta Bronisława Komorowskiego sceptycznie odniósł się do planów resortu obrony. Mam bardzo poważne wątpliwości czy te może nawet nie plany, a chęci polityków partii rządzącej zostaną zrealizowane. Jeśli zderzymy te chęci z realiami, to jest to bardzo wątpliwe, aby takie masowe zakupy i w ogóle taka wielka armia mogła być w Polsce zbudowana - ocenił gen. Koziej.

Jak słyszę wystąpienia polityków rządzących, to oni mówią ciągle: chcemy, chcemy, chcemy, chcemy i chcemy, natomiast nie ma ciągle planów, programów i strategii, która by pokazywała dlaczego taką, a nie inną armię chcielibyśmy mieć - dodał generał.

Wyraził też pogląd, że planom rozbudowy i doposażenia polskiego wojska towarzyszy chaos. Ja bym powiedział, że to wszystko, co dzisiaj o przyszłości polskiej armii się mówi, to jest taka megalomania w woluntarystycznym chaosie ministra obrony. Mówię o chaosie, dlatego, że nie słyszę o żadnych wielkich analizach strategicznych, które by uzasadniały od strony operacyjnej taką, a nie inną armię, takie, a nie inne wielkości, taki, a nie inny sprzęt - wskazał Koziej.

Gen. Koziej: Zakupy dla wojska - metodą "kopiuj - wklej"

Jak dodał, nie słyszał też w tej sprawie głosu szefa sztabu generalnego. Minister obrony narodowej ciągle mówi, że ponieważ jest wojna w Ukrainie, a tam artyleria się sprawdza, to musimy kupować dużo artylerii. To jest jednak metoda ‘kopiuj - wklej’ - to, co w Ukrainie, to i my będziemy mieć, tylko te zakupy nie są robione na dzisiejszą wojnę z Rosją, tylko mają nas zbroić, przygotować na ewentualną przyszłą wojnę, gdyby w przyszłości Rosja chciała nas zaatakować - jako państwo NATO - przekonywał były szef BBN.

Jego zdaniem, ewentualna przyszła wojna Rosji z NATO nie byłaby kopią wojny w Ukrainie. Rosja jest tak osłabiona, że przez ileś lat co najmniej nie pomyśli nawet o możliwości ataku na NATO, a ponadto atak na NATO musiałby być zupełnie inny. Brakuje mi więc takiej refleksji strategicznej przetworzenia tych wniosków z doświadczeń z Ukrainy na strategiczne, na dekady wymagania polskiej armii - zaznaczył generał.

Zwrócił ponadto uwagę na brak konsensusu politycznego dotyczącego wzmacniania polskiej armii. Te decyzje są decyzjami jednej opcji politycznej w ogóle nie uzgadnianej z innymi. Trzeba budować konsensus w tych sprawach i tutaj też taki mały kamyczek do ogródka prezydenta Andrzeja Dudy i jego Rady Bezpieczeństwa Narodowego, że on nie wykorzystuje tego forum do ucierania się konsensusu w strategicznym podejściu do przyszłości obronności państwa - powiedział Koziej.

Gen. Koziej: Putin przygotowuje się do ogłoszenia nowej "wojny ojczyźnianej"

Tomasz Weryński zapytał też swego gościa o stan wojenny, który Rosja wprowadziła w środę na okupowanych terytoriach Ukrainy. To jest takie brnięcie Putina w tej jego beznadziei, ponieważ nie widzi jakiś sposobów pozytywnego rozstrzygnięcia wojny. Wprowadzenie stanu wojennego i stanów nadzwyczajnych w innych jeszcze regionach jest wstąpieniem na ścieżkę dojścia do ogłoszenia nowej ‘wojny ojczyźnianej’, że to już jest koniec myślenia kategoriami jakiejś ‘operacji specjalnej’ - wskazał gość rozmowy 7 pytań o 7:07 w Radiu RMF24.

Według niego, Putin doszedł do wniosku, że dotychczasowa retoryka uzasadniająca wojnę w Ukrainie nie trafia już do rosyjskiego społeczeństwa, w związku z tym będzie musiał ogłosić "normalną wojnę". Nie wykluczył, że pociągnie to za sobą ogłoszenie także powszechnej mobilizacji w Rosji.

Krótkodystansowym celem ogłoszenia stanu wojennego na okupowanych ziemiach ma służyć - w ocenie Kozieja - zamrożeniu frontu na czas zimy. Trzeba będzie wtedy przetrwać w obronie przez ukraińskimi atakami na froncie - dodał Koziej.