"Sprawa działki pod CPK to niewątpliwie ciężar wizerunkowy. Być może jakaś grupa w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolników blisko związanych z Prawem i Sprawiedliwością sabotowała tę sprawę. Widzimy, że dwutygodniowy rząd PiS istniał po to, by dopinać właśnie takie inwestycje" – powiedział europoseł PSL Adam Jarubas w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 odnosząc się do głośnej afery sprzedaży działki pod CPK, w którą zamieszani byli ówczesny minister i wiceminister rolnictwa w rządzie PiS.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Polityk dopytywany o to, czy szef KOWR powinien podać się do dymisji, stwierdził, że "audyt pokaże, czy Henryk Smolarz był bezpośrednio w to zaangażowany".
Gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24 oczekuje, że środowe spotkanie przedstawicieli Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa z biznesmenem Piotrem Wielgomasem doprowadzi do ustalenia procedury ich odzyskania.
Spodziewam się, że zostanie ustalona procedura, w ramach której państwo odzyska tę ważną dla kluczowej inwestycji komunikacyjnej działkę - powiedział eurodeputowany PSL. Podkreślił, że "to Prawo i Sprawiedliwość w ciągu dwóch ostatnich tygodni swoich rządów dokonało tej skandalicznej sprzedaży".
Jeśli obecny właściciel działki, nie zgodzi się na jej odsprzedaż, Adam Jarubas dopuszcza możliwość wywłaszczenia w ramach inwestycji celu publicznego. Wtedy, chociażby w tej części, która bezpośrednio dotyczy inwestycji, można odzyskać w ramach procedury zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. To jest ostateczne rozwiązanie - wyjaśnił.
Polityk nie ma wątpliwości, że winę ponosi poprzedni rząd. Ponoszą ją rządzący. Widzimy, że dwutygodniowy rząd PiS istniał po to, by dopinać właśnie takie inwestycje - ocenił.
Jednocześnie przyznał, że sprawa powinna zostać wcześniej zauważona również przez obecne kierownictwo KOWR, które podlega resortowi rolnictwa zarządzanemu przez PSL. To jest też pytanie, które ja zadaję. Działka była strategiczna i (cała ta sprawa) powinna być wyłapana wcześniej. Mam pretensje do kolegów, że nie dostrzegli tego odpowiednio szybko - stwierdził.
Adam Jarubas przyznał, że "nie wie, dlaczego sprawa wypłynęła dopiero teraz".
Działka pod CPK to niewątpliwie ciężar wizerunkowy. Być może jakaś grupa w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolników blisko związanych z Prawem i Sprawiedliwością sabotowała tę sprawę - wskazał. W ocenie gościa radia RMF24 audyt zlecony przez ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego ma wyjaśnić szczegóły afery.
Dopytywany o ewentualną odpowiedzialność szefa KOWR Henryka Smolarza, a jednocześnie posła PSL, odparł, że "audyt pokaże, czy doszło do zaniechania obowiązków. Jeśli tak, konsekwencje zostaną wyciągnięte niezależnie od tego, kogo dotyczą".
Polityk odniósł się również do medialnych doniesień o spotkaniu Smolarza z właścicielem Dawtony Andrzejem Wielgomasem. Nie wykluczam, że rozmawiano o kwestiach produkcji rolnej. KOWR zajmuje się przecież nie tylko obrotem ziemią, ale i polityką rolną państwa - tłumaczył.
Jarubas poparł pomysł, by sprawą zajęła się Najwyższa Izba Kontroli.
Zdecydowanie tak. Już dziś zajmuje się tym prokuratura i prowadzone są kontrole. Im lepiej wyjaśnimy tę sprawę, tym lepiej - powiedział, wskazując przy tym na "silosowe funkcjonowanie państwa" i brak współpracy między instytucjami odpowiedzialnymi za strategiczne inwestycje.
Europoseł odniósł się na antenie radia RMF24 też do kwestii unijnych negocjacji nad celem klimatycznym na rok 2040. Polityk przyznał, że nie popiera propozycji redukcji emisji o 90 proc. względem 1990 r. Nie ma konieczności wyznaczania śródokresowych celów, które tylko podkręcają ambicje. Polska będzie miała ogromny problem z osiągnięciem nawet celów na 2030 r. - zaznaczył.
Zaproponował natomiast alternatywny poziom redukcji 70 proc., który jego zdaniem "w sposób linearny" prowadziłby do neutralności klimatycznej w 2050 r. Podkręcanie śruby oznacza dodatkowe koszty dla firm i mieszkańców - dodał.
Adam Jarubas skrytykował utrzymanie zasady dwukadencyjności w samorządach. To rozwiązanie jest niekonstytucyjne i burzy sprawdzony model. To mieszkańcy, a nie Sejm, powinni decydować, kto ma rządzić w gminie - powiedział.
Odnosząc się zaś do listopadowych wyborów władz Polskiego Stronnictwa Ludowego, polityk tego ugrupowania stwierdził, że nie spodziewa się 'poważnego' rywala dla Władysława Kosiniaka-Kamysza. Pozycja prezesa jest bardzo mocna. Przeprowadził PSL przez trudne czasy - podsumował gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.