Katastrofa okrętu podwodnego „Kursk”, letnia lawina błotna u wybrzeży Morza Czarnego czy ostatnie wydarzenia w moskiewskim teatrze muzycznym pokazują, że rosyjskie władze wciąż nad los zwykłych obywateli przedkładają cele ogólnopaństwowe i militarne. Znawcy rosyjskiej kultury podkreślają, że mimo sporych zmian, w Rosji jednostka wciąż się nie liczy.

REKLAMA

W swoim wystąpieniu rosyjski prezydent mówił, że Rosji nie da się rzucić na kolana. Władimir Putin najmniej uwagi poświęcił zabitym i ich rodzinom. Z jego wypowiedzi wynika wprost, że najbardziej liczy się mocarstwo. To już w tradycyjna postawa rosyjskich przywódców, począwszy od cara, poprzez komunistycznych despotów aż do współczesnych liderów. Tzw. demokracja niewielu tu zrobiła, nic też nie wskazuje na to, by szybko mogło się to zmienić.

To jest rzeczą niesłychanie przygnębiającą. Poczynając od tego, że szturm się przeprowadza bez liczenia się z ofiarami, że się nie informuje o zastosowanym środku, że w związku z tym wyklucza się możliwość leczenia, że wreszcie operuje się kłamstwami. Po co te kłamstwa? I na koniec ta wyjątkowo odrażająca scena: śpiące terrorystki dostają strzał w skroń - powiedział RMF znawca kultury rosyjskiej profesor Andrzej Romanowski z uniwersytetu Jagiellońskiego.

Rosyjskie władze wciąż nie ujawniły, jaki gaz został użyty w szturmie na teatr w Moskwie, który zabił co najmniej 117 zakładników. Zamiast tego zablokowały dostęp do informacji i do dziś nie stworzono nawet żadnej oficjalnej listy zabitych i zaginionych. Pytań i wątpliwości w tej sprawie jest sporo, szczegółów zapewne już nigdy nie poznamy.

Podobnie było dwa lata temu, gdy na dnie Morza Barentsa umierała ponad 100-osobowa załoga atomowego okrętu podwodnego „Kursk”. Prezydent Putin bawił wtedy na wakacjach, a flota zamiast ratować swoich marynarzy, zastanawiała się, jaki zachodni okręt storpedował rosyjską jednostkę. Od tej pory niewiele – jak widać - zmieniło się w mentalności rosyjskiej władzy. Na nieszczęście zwykłych ludzi.

07:45