Legia Warszawa przegrała na wyjeździe ze słoweńskim NK Celje 1:2 w 3. kolejce fazy zasadniczej Ligi Konferencji. Piłkarze Rakowa Częstochowa zremisowali w Pradze z czeską Spartą 0:0.

REKLAMA

  • Legia Warszawa przegrała na wyjeździe ze słoweńskim NK Celje 1:2 w 3. kolejce fazy zasadniczej Ligi Konferencji.
  • Raków Częstochowa zremisował bezbramkowo w Pradze z czeską Spartą.
  • Październik nie był udany dla Legii - drużyna przegrała cztery z sześciu spotkań, a po odpadnięciu z Pucharu Polski klub opuścił trener Edward Iordanescu.
  • Chcesz być na bieżąco? Odwiedź stronę główną RMF24.pl.

Piłkarze NK Celje rozpoczęli rywalizację w Lidze Konferencji od zwycięstw nad AEK Ateny (3:1) i Shamrock Rovers (2:0). Doskonale radzą sobie również w lidze słoweńskiej, gdyż wygrali 11 z 14 meczów i z wyraźną przewagą prowadzą w tabeli. Obrońcą Celje jest były młodzieżowy reprezentant Polski Łukasz Bejger, który wcześniej przez cztery lata występował w Śląsku Wrocław.

W znacznie gorszej formie w tym sezonie jest Legia, która znajduje się w połowie ligowej tabeli, a grę w Lidze Konferencji rozpoczęła od porażki z Samsunsporem 0:1. Później wygrała jednak z Szachtarem Donieck 2:1 po dwóch efektownych golach Rafała Augustyniaka. W październiku legioniści przegrali cztery z sześciu meczów.

Po odpadnięciu z Pucharu Polski z Legii odszedł rumuński trener Edward Iordanescu, a jego tymczasowym następcą został dotychczasowy asystent - Hiszpan Inaki Astiz, który jest związany ze stołecznym klubem od niemal 20 lat. W pierwszym meczu pod jego wodzą drużyna w zeszłą niedzielę zremisowała z Widzewem Łodź 1:1.

Czuję, że jesteśmy dobrze przygotowani. Wiemy, jak chcemy grać, jak chcemy się zaprezentować. Boisko wszystko zweryfikuje, ale jestem pozytywnie nastawiony. Drużyna jest skupiona i rozumie, co chcemy robić. Każdy mecz w Europie jest trudny, tutaj będzie podobnie. Legia nie raz pokazała jednak, że potrafi grać w takich spotkaniach - powiedział Astiz na konferencji prasowej.

W ósmej minucie meczu w Celje Rafał Augustyniak dośrodkował w pole karne. Antonio Colak strzelił bez przyjęcia, a piłka przeleciała obok słupka. Po chwili Kacper Urbański zbiegł z lewego skrzydła do środka i uderzył zza pola karnego, lecz trafił w dobrze ustawionego bramkarza. Potem z bliska strzelił Augustyniak, ale Zan Leban dobrze interweniował.

Miłe złego początki

Bramkarz Legii Kacper Tobiasz uchronił swój zespół po groźnym uderzeniu Bośniaka Mario Kvesica. W 17. min legioniści przeprowadzili skuteczny atak i objęli prowadzenie. Ermal Krasniqi strzelił w bramkarza, który był bezradny po dobitce Urbańskiego.

Legia w pierwszej połowie przeważała, ale gospodarze też atakowali. Kvesic regularnie stwarzał zagrożenie pod bramką Tobiasza.

W 55. min Urbański otrzymał podanie, obrócił się z piłką, a jego strzał obronił Leban, który po chwili znów musiał interweniować, gdy celnie przymierzył Colak. Później Paweł Wszołek wyłożył piłkę Urbańskiemu, który znów trafił w bramkarza. Leban nie miał też problemów ze strzałem Augustyniaka z dystansu.

Legia miała przewagę, ale w 72. min Kvesic posłał prostopadłe podanie do Nikity Josifowa, który wyprzedził obrońców, wbiegł w pole karne i wyrównał na 1:1. To wstrząsnęło polską drużyną, która popełniła kolejny błąd. Steve Kapuadi po dośrodkowaniu wybił piłkę głową. Zan Karnicnik czekał przed polem karnym i bez przyjęcia strzelił efektownego gola na 2:1.

W doliczonym czasie Wszołek oddał mocny strzał, ale Leban kolejny raz stanął na wysokości zadania.

Legia po trzech meczach Ligi Konferencji ma 3 pkt. W niedzielę podejmie Termalikę Bruk Bet Nieciecza w 15. kolejce ekstraklasy.

Raków w defensywie

Raków Częstochowa przywiózł z Pragi remis. Trener "Medalików" Marek Papszun mówił, że faworytem czwartkowego spotkania będą gospodarze i w pierwszej połowie to się potwierdziło. Piłkarze Sparty dominowali, stworzyli kilka bardzo groźnych sytuacji. Znany z występów z Lechii Gdańsk pomocnik Lukas Haraslin, który wszedł na boisko w 24. minucie, był motorem napędowym większości akcji Sparty. Zdobył nawet bramkę po ładnej akcji, ale - jak się okazało - ze spalonego.

Kilka razy interweniować musiał bramkarz Rakowa. Najbliżej pokonania go był w 40. minucie Kevin-Prince Milla, uderzający z niewielkiej odległości.

Częstochowianie próbowali szybkich "wypadów" i długich podań. Jedynym efektem tych poczynań był strzał Karola Struskiego zza pola karnego, obroniony przez Petera Vindahla. Zespół trenera Papszuna mógł zanotować świetne otwarcie drugiej części, gdyby Jonatan Braut Brunes trafił z dobrej pozycji w bramkę z 16 metrów.

Później znów warunki gry dyktowali gospodarze. W 60. minucie dwie okazje do otwarcia wyniku miał Milla. Najpierw strzelił ponad poprzeczką, potem - z 11 metrów - obok słupka.

Wicemistrzowie Polski starali się zagrozić bramce rywali po kontrach. Jedna z takich prób zakończyła się nawet trafieniem Michaela Ameyawa, ale również z pozycji spalonej.

Napór zespołu z Pragi trwał do końca, ale to przeciwnicy mieli "piłkę meczową". W 88. minucie po centrze Frana Tudora z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Apostolos Konstantopoulos i trafił piłką w słupek.

W Lidze Konferencji Raków na otwarcie pokonał rumuński zespół Universitatea Krajowa 2:0, a następnie w końcówce uratował wyjazdowy remis z czeską Sigmą Ołomuniec (1:1).

W czwartej kolejce piłkarze z Częstochowy podejmą 27 listopada w Sosnowcu Rapid Wiedeń. Potem zagrają jeszcze przed włąsną publicznością ze Zrinjskim Mostar z Bośni i Hercegowiny, a na koniec polecą na Cypr na spotkanie z Omonią Nikozja.