W najbliższą sobotę o 21:15, reprezentacja Polski zmierzy się w Gdyni z Belgią na zakończenie fazy grupowej Rugby Europe Championship. Po dwóch porażkach z Rumunią i Portugalią podopieczni Christiana Hitta zagrają z rywalem o dużo bardziej zbliżonym do naszego poziomie i staną przed szansą na powalczenie o korzystny wynik. Tym bardziej, że do drużyny wracają zawodnicy, których z różnych powodów nie mogli wcześniej dołączyć do kadry.

REKLAMA

Po inauguracyjnym spotkaniu z Rumunią, po którym Biało-Czerwoni zostawili całkiem pozytywne wrażenie, przyszedł zimny prysznic w meczu z Portugalią, od której reprezentacja Polski odebrała surową lekcję. Ze względu na kontuzje i choroby Christian Hitt nie mógł skorzystać z kilku czołowych graczy, co odbiło się na grze w starciu z finalistą tegorocznego Pucharu Świata.

To był rozczarowujący występ i wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Po pierwszym meczu w Rumunii było wiele pozytywów w naszej grze, choć oczywiście nie brakowało elementów, które zawiodły. W mojej opinii nie patrząc na wynik, ale na obraz gry, poprawiliśmy naszą obronę. Wciąż jednak nie uniknęliśmy błędów i strat piłki, kiedy reagowaliśmy zbyt późno i byliśmy za to surowo karani. To jest już inny turniej i wyższy poziom - ocenił mecz z Portugalią walijski szkoleniowiec.

Wzmocnienia przed meczem z Belgią

W ostatnim meczu sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać z kilku bardzo ważnych graczy. Z powodu obowiązków, związanych z grą w klubie i nauką, ze zgrupowania wyjechał Jędrzej Nowicki, łącznik ataku, który wystąpił od pierwszych minut w starciu z Rumunią. Urazów doznali między innymi Jan Cal, Grzegorz Buczek, a tuż przed spotkaniem Vaha Halaifonua. Wyzdrowieć nie zdążył Robert Wójtowicz, a to wszystko tylko utrudniło selekcję Hittowi.

Poza wspomnianymi zawodnikami na Belgię do kadry wracają także doświadczeni Kamil Bobryk i Aleksander Nowicki, który po niewielkim urazie dołączy do swojego brata w rozgrywkach Rugby Europe Championship. Dużym wsparciem dla drużyny będzie również Mateusz Bartoszek, który od lat występuje we francuskich i szkockich ligach, a w poprzednich meczach nie mógł zagrać ze względu na zobowiązania klubowe.

Co ciekawe, na zgrupowanie do szerokiej kadry Hitt powołał również absolutnego debiutanta Brandona Olowa - rugbistę występującego na co dzień w Australii w zespole Perth Bayswater - najstarszym klubie na zachodnim wybrzeżu Australii. Ten potężny zawodnik drugiej i trzeciej linii młyna jest w połowie Polakiem (jego matka jest Polką) i jakiś czas temu szukał nawet klubu w Ekstralidze. Był też w stałym kontakcie z selekcjonerem Biało-Czerwonych, który obejrzał kilka jego meczów. Olow wypadł na tyle dobrze, że przed tym arcyważnym spotkaniem został zaproszony na zgrupowanie naszej drużyny narodowej.

Mecz o trzecie miejsce w grupie

Polska po dwóch porażkach w fazie grupowej jest już pewna tego, że w Rugby Europe Championship powalczy o miejsca 5-8. Mecz z Belgią zadecyduje jednak, która z tych drużyn zajmie trzecią lokatę i w pierwszej fazie finałów będzie miała przywilej gry na własnym boisku.

Belgowie, podobnie jak my, w tym roku awansowali na poziom Championship, wygrywając rozgrywki Trophy. W poprzednim sezonie, w Brukseli, Biało-Czerwoni ulegli tej drużynie 11:41, rozgrywając jedno ze swoich najsłabszych spotkań. Teraz jednak mamy nadzieję, że na stadionie w Gdyni obraz gry będzie zupełnie inny.

Nasi najbliżsi rywale też mają na swoim koncie dwie dość wyraźne porażki, 17:54 z Portugalią i 5:56 z Rumunią. Mimo to biorąc pod uwagę poprzedni sezon, ale również doświadczenie gry w Championship, to Belgowie będą faworytem spotkania z Polską. Mają nieźle zorganizowaną drużynę, a większość ich zawodników występuje w lidze francuskiej. Mimo to są rywalem o zbliżonym potencjale do naszej reprezentacji i polska "piętnastka" ma szansę powalczyć o pierwsze zwycięstwo na tym poziomie europejskich rozgrywek.

Spotkanie Polska - Belgia odbędzie się w na stadionie w Gdyni 18 lutego o godzinie 21.15.