Pierwsze zwycięstwo w sezonie odnieśli broniący Pucharu Stanleya hokeiści Los Angeles Kings. "Królowie", którzy wcześniej doznali trzech porażek, pokonali na wyjeździe Phoenix Coyotes 4:2. Komplet zwycięstw mają wciąż Chicago Blackhawks i San Jose Sharks. A prawdziwy strzelecki festiwal urządzili sobie hokeiści Philadelphia Flyers.

REKLAMA

Po pierwszej, bezbramkowej tercji, w drugiej części gry padły cztery gole. Kings prowadzili 3:1, a bramkarza rywali dwukrotnie pokonał Słoweniec Anze Kopitar. W 22. sekundzie trzeciej tercji nadzieję dał "Kojotom" Shane Doan, który zdobył kontaktową bramkę. Ostatnie słowo należało jednak do gości. Wynik spotkania ustalił Jake Muzzin.

Nikt z nas nie przypuszczał, że zakończymy sezon z bilansem 0-48, ale po trzeciej porażce byliśmy już mocno rozczarowani. Od zdobycia Pucharu Stanleya minęło aż siedem miesięcy i jasne było, że dyspozycja z tamtego okresu nie wróci na zawołanie. Potrzebowaliśmy tej wygranej, znacznie zmniejszyła presję - przyznał po meczu Justin Williams, który asystował przy drugim trafieniu Kopitara.

Piąte zwycięstwo w piątym meczu odnieśli natomiast Chicago Blackhawks. Tym samym zespół wyrównał klubowy rekord otwarcia sezonu. W rozgrywkach 1971/72 "Czarne Jastrzębie" także wygrały pięć pierwszych spotkań. W sobotę ekipa z "Wietrznego Miasta" nie grała wprawdzie rewelacyjnie, ale to, co zaprezentowała, wystarczyło do pokonania na wyjeździe 3:2 najsłabszej drużyny poprzedniego sezonu, Columbus Blue Jackets.

Zdecydowanie nie pokazaliśmy się z naszej najlepszej strony, ale tak naprawdę nie jest ważne, w jaki sposób zwyciężasz. Liczy się tylko efekt końcowy - podkreślał po spotkaniu Jonathan Toews, który zdobył jedną z bramek dla gości.

Komplet zwycięstw, ale czterech, ma także San Jose Sharks. "Rekiny" we własnej hali gładko pokonały Colorado Avalanche 4:0. Dwa gole i asystę zanotował Patrick Marleau.

W Sunrise ostre strzelanie urządzili zaś sobie hokeiści Philadelphia Flyers. "Lotnicy" w czterech poprzednich meczach zdobyli tylko pięć bramek, ale za to w sobotę rozbili Florida Panthers 7:1. Hattrickiem popisał się Matt Read.

Po prostu skorzystałem z gry obok dwóch świetnych zawodników. W takim towarzystwie strzelanie bramek jest bardzo proste. Wystarczy być w odpowiednim miejscu i czasie - podkreślał później Read, który zagrał w pierwszej formacji ataku z Claude'em Giroux i Wayne'em Simmonsem.

W Nowym Jorku duże powody do radości miał zawodnik Rangersów Marian Gaborik. W meczu przeciwko Toronto Maple Leafs zapisał na swoim koncie dwie bramki i dwie asysty. Ostatecznie jego zespół wygrał spotkanie 5:2.

(edbie)