Może na chód mógłbym się zapisać. Ciekawie się wydarzyło. Mogłem dobiec dziesiąty. Walczyć do samego końca, jak to ludzie mówią, że warto. (...) bez przesady. Co bym zrobił jako dziesiąty - mówił Filip Rak, który odpadł w eliminacjach biegu na 1500 m na lekkoatletycznych MŚ. Biegnący w trzeciej serii Polak, widząc, że nie ma szans na awans, zwolnił na ostatniej prostej i spokojnie doszedł do mety.
Filip Rak miał ostatni czas - 4.14,93. W mix-zonie popisał się niestardardowymi wypowiedziami. W pewnym momencie wybiłem się z rytmu, oni uciekli, a ja z tyłu. Potem dobitka, zahaczyłem, zwolniłem, zastosowałem hamulec. Mówię: siódemka, ósemka (przede mną - red.), a jest 80 metrów przed metą, nie napędzam się, tylko zwalniam, to stwierdziłem, że lepiej chyba zejść, bo to bez sensu. W sumie dobiec dziewiąty, czy tam dziesiąty... nie wiem, co powiedzieć - analizował swój bieg Rak.
Przekonywał, że do pewnego momentu realizował idealnie swój plan na bieg.
Jest potencjał na lepsze bieganie. Chcę łamać 3,30. Nawet jakbym pobił rekord Polski seniorów, nawet o 2-3 sekundy, to pewnie na świecie i tak byłbym może dopiero 10. Staweczka jest mocna - ocenił.
Zahaczyłem nogą do przodu. (...) To był moment i zadecydowałem: koniec, koniec. (...) Ale k...a, nie lubię wymówek - mówił Rak.
Dodał, że "sobie szedł". Może na chód mógłbym się zapisać. Ciekawie, ciekawie się wydarzyło. Będę fajnie to wspominał na pewno. Mogłem dobiec dziesiąty. Walczyć do samego końca, jak to ludzie mówią, że warto. (...) bez przesady. Co bym zrobił jako dziesiąty - przekonywał reprezentant Polski.
Podkreślił, że z sezonu jest zadowolony, bo dużo osiągnął w swojej kategorii wiekowej.
Wszystko dobrze zrealizowane, nie ma co narzekać. Tutaj porażka aksamitna. Ja lubię porażki. Ona mnie wzmocni, będę silniejszy. (...) A jak będzie dobrze, to będzie stagnacja krótkoterminowa, zadowolenie, dopaminka - podsumował Rak.
Wcześniej w TVP Sport powiedział, że bieg mu nie wyszedł, gdyż "zapomniał kremu do opalania".