​Lis podrapał dziecko w czeskich Karkonoszach. "Dokarmianie lisów przez turystów przyniosło skutki, których można się było spodziewać" - tak do tej sytuacji odniósł się polski Karkonoski Park Narodowy na swoim profilu w mediach społecznościowych. Ze względu na podejrzenie zakażenia wścieklizną zwierzę odstrzelono.

REKLAMA

Jak informuje czeski Karkonoski Park Narodowy, lis podrapał dziecko w okolicy Twarożnika. To skałka w Sudetach Zachodnich, w paśmie Karkonoszy. Jest położona na granicy polsko-czeskiej.

Zwierzę miało zostać zwabione przez turystów chcących je dokarmić. Problem tkwi w naszym zachowaniu. Pojawiamy się w środowisku występowania dzikich zwierząt. Przynosimy ze sobą w plecakach żywność. Często mamy tą skłonność, że nie wszyscy zabierają ze sobą opakowania po żywności czy niezjedzoną żywność ze sobą z powrotem z gór na dół. To przyciąga dzikie zwierzęta - mówi Przemysław Tołoknow, zastępca dyrektora polskiego Karkonoskiego Parku Narodowego.

W tej lokalizacji, gdzie zostało podrapane dziecko, dochodziło już do kontaktów turystów z lisami. Kilka tygodni temu temu umieszczano takie ostrzeżenie, żeby nie karmić dzikich zwierząt, zwłaszcza właśnie lisów, bo może dojść do jakichś niebezpiecznych kontaktów. Nie upłynęło wiele czasu i przeczytaliśmy, że osoba próbująca właśnie karmić lisy, została podrapana - dodaje.

Zwierzę odstrzelono

Jak poinformował polski KPN, dziecko przejdzie badania, a lis zapłacił za dokarmianie przez ludzi życiem.

Było podejrzenie zakażenia wścieklizną. Lis został odstrzelony - potwierdził Radek Drahný, rzecznik prasowy czeskiego Karkonoskiego Parku Narodowego.

Z jednej strony zwierzę podejmowało pożywienie od ludzi, a z drugiej może się poczuło zagrożone. Stąd jakieś taka reakcja - tłumaczy Przemysław Tołoknow, zastępca dyrektora polskiego Karkonoskiego Parku Narodowego.

Dzikie zwierzę, które się do nas zbliża, jest zainteresowane kontaktem z człowiekiem, powinniśmy oceniać jako potencjalne ryzyko wścieklizny. To nie jest naturalne zachowanie, że zwierzęta praktycznie podchodzą na odległość pół metra do człowieka - podkreśla.