Do wieczora potrwa dogaszanie lasu po wielkim pożarze w powiecie grójeckim na Mazowszu. Spaliło się około 100 hektarów lasu. To był największy taki pożar w tym roku. Strażacy podejrzewają, że przyczyną pożaru było najprawdopodobniej podpalenie.

REKLAMA

/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP
/ Piotr Polak / PAP

Do dużego pożaru lasu doszło w okolicach miejscowości Prosna na Mazowszu. Spaliło się około 100 hektarów. Dogaszanie pożaru potrwa do wieczora.

Obszar strawiony przez ogień będzie jeszcze przez kilka dni patrolowany. Chodzi o 100-procentową pewność, że pożar się nie odnowi.

Uczestnicy akcji gaśniczej mówią, że to były bardzo trudne działania. Paliło się nie tylko poszycie, ale miejscami pożar obejmował wierzchołki drzew.

Strażacy podejrzewają, że przyczyną pożaru było najprawdopodobniej podpalenie. Swoje stwierdzenia opierają na doświadczeniu.

Zastępca komendanta powiatowej straży z Grójca Krzysztof Kędziera zastrzegł, że nie ma całkowitej pewności winy człowieka, ale wiele na nią wskazuje.

"W ostatnim czasie w tamtym rejonie jest bardzo duża ilość pożarów i ktoś nam prawdopodobnie podpala nieużytki, tereny leśne i stąd się biorą te pożary" - powiedział w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Sprawę wyjaśnia już policja. Jak usłyszeliśmy, bada podpalenie jako jedną z podstawowych wersji przyczyn pożaru.

Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, ani nie było potrzeby ewakuacji okolicznych mieszkańców. Spaliły się dwie szopy, które stały w lesie. Niebawem strażacy wyruszą na szczegółowy rekonesans spalonego obszaru.

W operacji gaszenia pożaru wykorzystywano wojskowy śmigłowiec, do którego podczepiono potężny - mogący pomieścić trzy tysiące litrów wody - zbiornik. Wykonano kilkanaście takich kursów. Tego sprzętu użyto pierwszy raz od wielkiego pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym.