Mężczyzna, który został ciężko ranny w sobotniej eksplozji na poligonie w warszawskim Rembertowie, jest dobrze znany policji i Żandarmerii Wojskowej - dowiedział się reporter RMF FM. Posesja, na której znaleziono mnóstwo ładunków wybuchowych, jest od wczoraj otoczona taśmą. Ewakuowani sąsiedzi nie mogą nadal wrócić do domów.

REKLAMA

Mężczyzna, który został ciężko ranny w sobotniej eksplozji w Rembertowie, jest dobrze znany policji i Żandarmerii Wojskowej.

Na ul. Zawiszaków, gdzie doszło do wybuchu, pojechał reporter RMF FM Michał Radkowski, który rozmawiał z tamtejszymi mieszkańcami.

Kolekcjoner broni?

O panu Robercie sąsiedzi mówią "kolekcjoner". Jego pasją było chodzenie na miejsce dawnych bitew i wykopywanie z ziemi pozostałości z czasów obu wojen światowych. W swojej kolekcji miał już m.in. granaty ręczne i moździerzowe, pociski artyleryjskie, pistolety, a nawet miny przeciwpiechotne.

W 2009 r. został skazany za nielegalne posiadanie broni i amunicji. Miał także handlować materiałami wybuchowymi.

Dwa lata później znów odwiedzili go policjanci. Znaleźli wtedy ponad 100 granatów, które - mimo że wiele lat były pod ziemią - wciąż miały silny ładunek wybuchowy.

Tu już była kiedyś akcja z tymi wybuchami. Dziwne towarzystwo trochę. Tak, on był w więzieniu już z tego, co wiem. Ja się z nimi nie koleguję, bo on się z nikim nie koleguje, on się nikomu nie kłania. Ale skoro był w więzieniu, to tym bardziej powinien być pod kontrolą władz - mówią sąsiedzi pana Roberta.

I to najbardziej oburza sąsiadów pana Roberta. Poza tym, jak mówią, policja wielokrotnie interweniowała w związku z przemocą fizyczną, którą miał stosować wobec najbliższych.

Eksplozja w Rembertowie

Do wybuchu doszło w sobotę wieczorem na terenie wojskowym w warszawskim Rembertowie. Ranne zostały dwie osoby cywilne. Na miejscu lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Poszkodowani zostali przetransportowani do szpitala w Warszawie.

Cywile weszli na teren poligonu wojskowego przy 1. Warszawskiej Brygadzie Pancernej w Rembertowie około godz. 18:30 - jak podkreśliła Żandarmeria Wojskowa, wbrew wyraźnie oznaczonym zakazom wstępu. Tego dnia, w tym miejscu nie odbywało się żadne szkolenie i nie było wojska.

W niedzielę Żandarmeria Wojskowa poinformowała o znalezieniu w mieszkaniu poszkodowanych znacznych ilości materiałów wybuchowych oraz pozostałości po granatach i pociskach moździerzowych. Z tego powodu podjęto decyzję o ewakuacji okolicznych budynków.