List pożegnalny Polaka straconego w czasie drugiej wojny światowej w monachijskim więzieniu trafił po 82 latach do jego rodziny. Bliscy Józefa Jankowiaka, polskiego żołnierza i robotnika poznali jego ostatnie słowa. Dokument został im przekazany w Gminnej Bibliotece Publicznej w wielkopolskim Pępowie.
W środę (1 października) w Gminnej Bibliotece Publicznej w Pępowie (woj. wielkopolskie) rodzinie Józefa Jankowiaka straconego w czasie drugiej wojny światowej w niemieckim więzieniu przekazano napisany przez niego list pożegnalny.
To efekt wielomiesięcznych poszukiwań prowadzonych przez wolontariusza Macieja Gaszka, współpracującego z Arolsen Archives.
Józef Jankowiak urodził się w 1914 roku w Pępowie.
Podczas wojny został przymusowo skierowany do pracy w gospodarstwie w Bawarii. W 1943 roku został aresztowany i skazany na śmierć przez nazistowski sąd za rzekomy gwałt. Wyrok wykonano 22 lipca 1943 roku przez ścięcie na gilotynie w więzieniu Stadelheim. Jankowiak miał wtedy 29 lat.
Według akt sądowych powodem tragedii była nieodwzajemniona miłość do młodej Niemki, Hedwig Böck. W III Rzeszy obowiązywały surowe przepisy zakazujące relacji między Niemcami a Polakami. Za złamanie tych zasad groziła kara śmierci lub zesłanie do obozu koncentracyjnego.
Rodzina Jankowiaka przez lata nie znała szczegółów jego losu. Teraz otrzymała nie tylko informacje o ostatnich chwilach bliskiego, ale także jego pożegnalny list.
"W godzinie śmierci jestem spokojny. Pan Jezus też zginął niewinnie, tak jak i ja ginę niewinnie. Niech tym wszystkim, co mnie zło czynili, niech Bóg wybaczy i niech im błogosławi" - napisał Józef Jankowiak do najbliższych.
List Jankowiaka to jeden z ponad 50 pożegnalnych listów więźniów Stadelheim, które przez lata nie zostały przekazane rodzinom. Teraz, dzięki pracy archiwistów i wolontariuszy, bliscy zamordowanych mogą poznać prawdę o losach swoich krewnych i odzyskać cenne pamiątki.