Policjanci ze Zgierza uratowali z opresji 25-latka, który ugrzązł po pas w bagnie i nie mógł się z niego wydostać. Aby wejść na podmokły i grząski teren, funkcjonariusze utworzyli łańcuch. Gdy karetka z poszkodowanym już odjechała, w okolicy znaleźli jeszcze wyczerpanego 28-latka.

REKLAMA

Do dramatycznej interwencji policjantów z ogniwa patrolowo-interwencyjnego zgierskiej komendy doszło w nocy ze środy na czwartek. Według zgłoszenia, które wpłynęło do dyżurnego, przy ulicy Dubois z okolicy torów kolejowych miały dobiegać krzyki i wołania o pomoc.

Zgodnie ze wskazówkami funkcjonariusze poszli w okolice wiaduktu kolejowego nieopodal rzeki Bzury. Zbliżając się do niego, usłyszeli słaby męski głos, wołający o pomoc, który dochodził z podmokłego terenu przyrzecznego porośniętego wysoką i gęstą roślinnością. Po chwili wołanie ucichło, co zaniepokoiło policjantów. Niezwłocznie ruszyli na poszukiwania i niebawem znaleźli 25-latka, który ugrzązł w bagnistym terenie po pas i nie mógł się wydostać. Był wycieńczony, wyziębiony, miał drobne rany na twarzy i ciele. Policjanci, narażając swoje życie, utworzyli łańcuch, aby wejść na podmokły teren. W ten sposób wydobyli mężczyznę na brzeg - zrelacjonowała kom. Magdalena Nowacka z komendy w Zgierzu.

Uwolniony 25-latek nie potrafił logicznie wyjaśnić okoliczności, w jakich utknął w bagnie. W oczekiwaniu na karetkę pogotowia funkcjonariusze udzielili mu pierwszej pomocy przedmedycznej. A gdy byli już w drodze do radiowozu, ich uwagę przykuły inne nietypowe dźwięki dobiegające z innego zakątka nad rzeką. Przypuszczali, że może znajdować się tam jeszcze jedna osoba w potrzebie, ale mimo nawoływania nie uzyskali odpowiedzi.

Z uwagi na bardzo trudne warunki i ciemność policjanci poprosili o pomoc straż pożarną. Wspólnie ze strażakami przeczesali teren i po kilkudziesięciu minutach znaleźli mężczyznę leżącego na ziemi w okolicy torów kolejowych. 28-latek był zdezorientowany, wyczerpany i przemarznięty. Jak się później okazało, obaj mieszkający w Zgierzu mężczyźni wspólnie przyszli w to odludne miejsce. Dzięki pomocy służb, trafili pod opiekę lekarzy.