Więcej przestrzeni i lepsze warunki leczenia zyskali pacjenci oddziału onkologicznego Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, którzy mogą już korzystać z nowej siedziby w budynku przy ul. Kopernika. Przeprowadzka była konieczna ze wzglęu na wzrost liczby chorych zmagających się z rakiem, tłumaczą władze szpitala.

REKLAMA

Liczba zmagających się z nowotworami pacjentów, którzy trafiają do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie bije wszystkie możliwe rekordy, mówi dyrektor placówki Marcin Jędrychowski.

To pociąga za sobą konieczność zapewnienia lepszych warunków i przestrzeni do leczenia. Do tego wszystkiego potrzebne jest miejsce, zaplecze i finanse - przyznał.

Oddział onkologiczny rozpoczął właśnie działalność w budynku przy ul. Kopernika, czyli w dawnym CUMRiK-u. Placówka chce zapewnić pacjentom m.in. dostęp do zmodernizowanych i przystosowanych do ich potrzeb przestrzeni, w tym dużych korytarzy.

W ocenie dyrektora Jędrychowskiego, taka zmiana jest konieczna, bo krakowski szpital to jedna z największych w regionie placówek, zajmujących się kompleksowym leczeniem onkologicznym. W jego skład wchodzi m.in. diagnostyka, procedury chirurgiczne i współpraca wielozespołowa.

Kompleksowa pomoc dla kobiet z rakiem piersi

Działanie oddziału onkologicznego wspierać ma Breast Unit, czyli centrum leczenia chorób piersi. Jest to ośrodek, w którym pacjentki z podejrzeniem tego rodzaju raka mogą liczyć na szybką i kompleksową diagnostykę oraz wielokierunkowe leczenie.

Zasługuje on, by zyskać niezależność, właśnie z uwagi na swoją kompleksowość. Mówimy tu bowiem o specjalistycznej i skoordynowanej opiece , wyjaśnił Jędrychowski.

Przypomniał, że chorujące kobiety mogą liczyć tutaj m.in. na wsparcie psychologa i opiekę, od momentu diagnozy, poprzez rozpoczęcia leczenia, czyli wykonania zabiegu i podawania chemii, aż do czasu, kiedy pozostają już tylko pod kontrolą medyków.

Dramatyczne statystki. Onkologów brakuje

O sytuacji w onkologii opowiedział dziennikarzom kierownik oddziału klinicznego onkologii prof. Piotr Wysocki. Problemem onkologii na całym świecie jest rosnąca liczba pacjentów.

Nie dość, że w skali kraju mamy około 200 tysięcy nowych zachorowań rocznie, ponad 130 tysięcy zgonów, co pokazuje, że nie udaje nam się obniżyć umieralności poniżej 50 procent, a jest to obserwowalne w krajach z lepiej funkcjonującą opieką medyczną, to mamy jeszcze ogromne rzesze pacjentów, u których nie uda się przeprowadzić leczenia dającego wyleczenie, wskazał lekarz. Jak wyjaśnił, u takich pacjentów stosuje się procedury leczenia choroby przewlekłej.

Chorzy ci, kiedyś niestety umierający w ciągu kilku miesięcy lub roku, żyją latami.

"To powoduje, że liczby pacjentów, których mamy pod opieką w naszym ośrodku, gwałtowanie rosną. Mówimy tu także liczbie ich wizyt w ośrodku, co wynika z tego, że w wielu przypadkach leczenie choroby przewlekłej wymaga znacznie częstszych wizyt, kiedy stosuje się niskie dawki chemioterapii.

To wszystko powoduje ogromne obciążenie personelu, który w ciągu ostatnich sześciu lat w zakresie liczby specjalistów nie wzrósł", podkreślił prof. Wysocki.

Onkologia rzadkim wyborem na medycznych studiach

Kierownik oddziału onkologii wskazał, że specjalistów brakuje w różnych dziedzinach medycyny, bo wybór możliwych specjalizacji jest bardzo szeroki, w porównaniu do lat ubiegłych.

Mało jest lekarzy, którzy od początku studiów czy w momencie podejmowania decyzji o ścieżce dalszej kariery, decydują się na onkologię, bo to ich fascynuje. Oczywiście są tacy i tacy do nas trafiają, ale wielu nie wie, co ma wybrać i rozgląda się za atrakcyjnymi specjalizacjami, przyznał prof. Wysocki.

Dodał przy tym, że onkologia jako dziedzina szybko się zmienia, co wymaga od jej adepta ogromnego zaangażowania w kwestii poszerzania wiedzy, a możliwość praktykowania w zakresie prywatnej służby zdrowia jest ograniczona.