Bezpieczeństwo energetyczne to kluczowa sprawa dla każdego państwa, także dla Polski. Jak negocjacje związane z próbą zakończenia wojny w Ukrainie wpłyną na nasze poczucie bezpieczeństwa energetycznego? Elementem tych rozmów mają być kwestie dostaw gazu i ropy z Rosji do Niemiec oraz innych państw europejskich. "Gdyby Amerykanie dogadali się z Rosjanami, to mamy klęskę na całej linii" – mówi w rozmowie z Bogdanem Zalewskim na antenie Radia RMF24 Piotr Woźniak, były minister gospodarki, były główny geolog kraju i były prezes PGNiG.
Nie sądzę, żebyśmy mogli na tym etapie cokolwiek przesądzić albo nawet wywnioskować - twierdzi Piotr Woźniak. Negocjacje (ws. zawieszenia broni w Ukrainie - dop red.) w niespodziewany sposób przerodziły się w rozmowy na temat dość strategicznych surowców - mówi, tłumacząc, że chodzi o lantanowce, czyli pierwiastki ziem rzadkich w Ukrainie.
Wydobycie tych pierwiastków przez USA miałoby umożliwiać porozumienie pomiędzy Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi, jednak póki co do podpisania umowy nie doszło. Podobno trwają negocjacje, ale to był zwiastun tego, że należało spodziewać się bardziej tych negocjacji w sferze surowców strategicznych, do których ciągle należy ropa i gaz - dodaje ekspert.
Prowadzący rozmowę Bogdan Zalewski, dopytywał swojego gościa o możliwe dalsze losy rurociągów biegnących na dnie Bałtyku. To jest dosyć poważna sprawa. Mamy tu do czynienia rzeczywiście z pewnym dylematem - czy lepiej dla nas w Polsce i dla naszego bezpieczeństwa energetycznego byłoby, gdyby dogadali się Amerykanie z Niemcami, czy lepiej gdyby dogadali się Amerykanie z Rosjanami? - zastanawia się Woźniak.
Gdyby dogadali się Amerykanie z Rosjanami, to mamy klęskę na całej linii - mówi ekspert, odwołując się do sojuszu OPEC Plus, czyli naftowego kartelu, któremu przewodzi Arabia Saudyjska. W 2018 roku doszlusowały do niego Rosja i kraje z dawnego imperium sowieckiego - dodaje.
OPEC Plus to skrót od Organization of the Petroleum Exporting Countries. Należą do nich kraje, które są aktywne na rynku i eksportują ropę naftową. To jest od zawsze kość niezgody pomiędzy Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Im lepiej działo się członkom OPEC Plus, tym gorzej wiodło się producentom amerykańskim - przypomina Woźniak. Gdyby doszło do porozumienia, zdaniem gościa Radia RMF24, ten dwubiegunowy świat, który teraz mamy na rynku ropy naftowej i który przynajmniej sprawia pozór konkurencji, by się załamał.
Jeżeli mielibyśmy teraz do czynienia z sojuszem rosyjsko-amerykańskim, to krótko mówiąc możemy pożegnać się z jakąkolwiek konkurencją. A jak pożegnamy się z konkurencją, to pożegnamy się także z niskimi cenami - podkreśla Piotr Woźniak.
Bogdan Zalewski pytał swojego gościa o scenariusz, w którym amerykański inwestor byłby zaangażowany w odbudowę Nord Stream, ale też Amerykanie przejęliby udziały rosyjskiej spółki Rosnieft w trzech niemieckich rafineriach. Według ustaleń Correctiv i Important Stories, o których pisze rosyjski niezależny serwis The Bell, Amerykanie mają chęć na zakup udziałów Rosnieftu w PCK Schwedt, a także w dwóch kolejnych rafineriach, w jakich Rosjanie mieli pakiety (Miro - 24 proc. udziałów i Bayernoil 28,57 proc. udziałów).
Zdaniem eksperta, wszystko zależałoby, czy skierowaliby się w kierunku dostaw z Morza Północnego czy ze Wschodu. Jeśli to drugie, to Polska będzie pod dużą presją i bardzo poważnie pogorszy się nasze bezpieczeństwo energetyczne.
Korzystniejszy w tej układance byłby sojusz amerykańsko-niemiecki. To przede wszystkim byłby układ konkurencyjny. Wtedy zagrożenie dla bezpieczeństwa byłoby dużo mniejsze. Na drugim biegunie zostałaby Rosja ze swoimi dostawami gazu jak i ropy, która cały czas próbowałaby dostać się na rynek europejski, co powoduje z kolei naturalną presję na niższe ceny ze strony dostawców zachodnich - mówi były prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Jak twierdzi były minister gospodarki, obecność amerykańska jest korzystniejsza. Sankcje wprowadzone przez Unię Europejską są nagminnie łamane i naginane - mówi. Jak tłumaczy, rosyjski surowiec był pozornie tani, przez co prowadził do łatwego uzależnienia i niebezpieczeństwa.
Wszystko zostało jednak unormowane dzięki Baltic Pipe, czyli systemie gazociągów łączących Norwegię, Danię i Polskę uruchomionym w 2022 roku oraz dzięki zapewnieniu dostaw gazu LNG ze Stanów Zjednoczonych.
To będzie zagrożenie dla rynku, ponieważ ten gaz będzie nie tylko miał ujście, czyli znajdzie odbiorców w Niemczech, ale niemieckie firmy zawsze usiłują zrobić z siebie tzw. gatekeeper’a (osobę, która kontroluje dostęp do czegoś - przyp. red.) dla Europy i będą usiłowały tym gazem handlować dalej do Europy - wyjaśnia Piotr Woźniak na antenie internetowego radia RMF24.
Opracowanie: Julia Domagała