"To nie jest substytut rządu czy parlamentu" - mówił premier Donald Tusk w czasie Rady Gabinetowej, sugerując kolejny raz, że prezydent Karol Nawrocki chce przekraczać swoje konstytucyjne uprawnienia. W wystąpieniu szefa rządu nie zabrakło mniejszych i większych złośliwości pod adresem następcy Andrzeja Dudy.

REKLAMA

"To nie klub dyskusyjny"

W swoim wystąpieniu szef rządu zwrócił uwagę, że Rada Gabinetowa "to miejsce, gdzie można poinformować prezydenta o działaniach rządu, szczególnie w tych dziedzinach, gdzie ma on ograniczone możliwości oceny sytuacji czy brak wiedzy".

Będziemy do pana prezydenta dyspozycji, tak jak mówi konstytucja - w celach informacyjnych - zapewnił Donald Tusk, zwracając się do Karola Nawrockiego. Zastrzegł jednak, że "Rada Gabinetowa to nie jest substytut rządu czy parlamentu".

Z całą pewnością nie jest to klub dyskusyjny, tylko są to obrady Rady Ministrów, prowadzone przez pana prezydenta w sprawach szczególnej wagi - podkreślił lider Platformy Obywatelskiej.

"Kłopoty z przestrzeganiem konstytucji"

Premier nawiązał też do poprzednika Karola Nawrockiego - prezydenta Andrzeja Dudy.

W tym miejscu (chodzi o Pałac Prezydencki - przyp. red.) bardzo często mieliśmy poczucie, jako Polacy, jako cały naród, że są kłopoty z przestrzeganiem i prawidłowym interpretowaniem konstytucji - stwierdził.

Pragnę zapewnić prezydenta, że będę bardzo rzetelnie pilnował ram konstytucyjnych w naszej współpracy z najlepszą wolą. Rząd ma tutaj akurat dość oczywisty interes własny, żeby nasze działania służyły Polkom i Polakom - zapowiedział premier.

Tusk chciał "uspokoić prezydenta"

Tusk mówił też, że chciałby "uspokoić pana prezydenta i polską opinię publiczną - jeśli chodzi o te trzy kwestie, które pan prezydent uznał za szczególnie istotne". Uspokoić poprzez merytoryczne wyjaśnienie - doprecyzował.

Mówiąc o stanie finansów publicznych i gospodarki szef rządu podkreślił, że "mamy powód do satysfakcji".

Efektywność naszego działania przynosi rezultaty, które są odczuwalne przez ludzi. (...) Odejście od tej upiornej pisowskiej drożyzny, przez lata rujnującej portfele polskich rodzin. Dzisiaj mamy jedną z najniższych inflacji, wynosi w tej chwili 3 proc. i mamy powody być dalej optymistami, że inflacja będzie spadała - ocenił szef rządu.

Odziedziczyliśmy sytuację gospodarczą, a to automatycznie wpływa także na kondycję budżetu, deficyt i dług. Kondycję gospodarki, która była bliska może nie recesji, ale stagnacji. To było 0,4 proc. wzrostu. Rządzimy niecałe dwa lata i mamy najwyższy wzrost gospodarczy w Europie, teraz 3,4 proc. Mamy jedno z najniższych stóp bezrobocia w Unii Europejskiej. Mówię o tym nie dlatego, żeby starać się komuś zaimponować, ale by nie było złego wrażenia, wynikającego z nieścisłych informacji czy fałszywych komunikatów na temat kondycji polskiej gospodarki. To, co udało się w ciągu tych dwóch lat osiągnąć, to są naprawdę rekordowe rezultaty - podkreślił premier.

Odpowiadając na pytanie "dlaczego jesteśmy na granicy możliwości budżetowych" Tusk zauważył, że "podjęliśmy decyzję - i nie zmienimy tych decyzji - żeby, docierając, ale nie przekraczając, do granicy ryzyka, nie tylko utrzymać, ale radykalnie zwiększyć ambitne projekty i plany Polski".

"Jesteśmy na granicy"

W czasie Rady Gabinetowej premier Tusk poinformował, że w przyszłym roku rząd wyda prawie 200 mld zł na bezpieczeństwo.

Nie muszę pana prezydenta informować o tej kolosalnej różnicy w wydatkach na obronę narodową, na bezpieczeństwo, także na bezpieczeństwo obywateli w kraju, na bezpieczeństwo polskiej granicy w porównaniu do naszych poprzedników - zauważył, zwracając się do Nawrockiego.
Zaznaczył przy tym, że w tej kwestii przekraczane są wysiłki poprzedników, "czasami o 50, 80, czasami o 100 proc.".

Jesteśmy na granicy i pilnujemy, aby nie przekroczyć przesadnie ryzyka, jeżeli chodzi o dług i deficyt. W tym samym czasie mamy rekordowy wzrost, rekordowo niską inflację, rekordowo niskie bezrobocie - wyliczał premier.

"Mam złą wiadomość dla pana prezydenta"

Szef rządu poruszył też kwestię zawetowanej tzw. ustawy wiatrakowej, która zawierała regulacje dotyczące budowy turbin wiatrowych oraz zapisy dotyczące przedłużenia mrożenia cen energii. Tusk podkreślił, że nie jest "fanem wiatraków", ale jest to "najtańsze i najszybsze w realizacji źródło prądu".

Mam dobrą wiadomość dla Polek i Polaków i złą wiadomość dla pana prezydenta. My i tak będziemy zwiększali, i to radykalnie, moc z wiatraków na lądzie - stwierdził.

Mam informację, panie prezydencie, że wiatraki będą powstawały i znaleźliśmy sposoby, aby mocą rozporządzenia zintensyfikować nasze działania. Także weto będzie mało skuteczne. Być może pan prezydent będzie z tego niezadowolony, ale ja będę usatysfakcjonowany - zwrócił się Tusk do Nawrockiego.

"Nie chcę snuć złych domysłów"

W wystąpieniu premiera Tuska pojawił się też temat inwestycji infrastrukturalnych. Była to odpowiedź na wcześniejsze uwagi prezydenta Nawrockiego, dotyczące m.in. Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Będziemy wydawali na infrastrukturę - to jest kolej, to są lotniska - w tym przyszłym roku (...) blisko 100 miliardów złotych. W ostatnim roku rządów naszych poprzedników to było niecałe 50 miliardów - powiedział lider PO.

Szef rządu odniósł się również krytycznie do ograniczenia w prezydenckim projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego prędkości kolei dużych prędkości do 250 km/h. Wskazał, że rządowy projekt zakłada 350 km/h - co uczyniłoby polskie koleje najszybszymi w Europie.

Nie chcę snuć tutaj złych domysłów, ale państwo bardziej zorientowani w temacie wiedzą, kto byłby zainteresowany ze względów biznesowych na tym, aby utrzymać tylko poziom 250 km na godzinę. Ale ja akurat wiem. Jak będzie trzeba, to panu prezydentowi na ucho szepnę później, kto jest naprawdę zainteresowany ograniczeniem polskich ambicji, jeśli chodzi o koleje dużych prędkości - dodał Tusk. Zwrócił także uwagę, że inwestycja związana z CPK została rozpoczęta