"Apeluję o to, aby mieć świadomość, że i polski żołnierz, i polskie dowództwo wykonało swoją pracę. Zadziałały także mechanizmy w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego" - powiedział w sobotę Karol Nawrocki, podkreślając, że po ataku rosyjskich dronów Polska musi wyciągnąć konsekwencje z tego, co się stało. Wyraził też przekonanie, że 10 września Polska potrzebowała współpracy prezydenta i rządu "mimo wszystkich różnic i konfliktów".
W piątek późnym wieczorem zakończyło się zwołane na wniosek Polski nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ ws. wtargnięcia rosyjskich dronów w polską przestrzeń powietrzną. Nasz kraj reprezentował wiceminister spraw zagranicznych Marcin Bosacki, który oświadczył, że naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej to naruszenie prawa międzynarodowego i destabilizująca eskalacja konfliktu. Podkreślił, że Polska nie da się zastraszyć i dalej będzie wspierać Ukrainę.
Większość państw członkowskich Rady - państwa europejskie, Panama oraz Korea Południowa - wyraziła solidarność z Polską i potępiła rosyjskie działania. USA i Wielka Brytania zadeklarowały, że będą bronić terytorium NATO. Strona rosyjska natomiast powtarzała tłumaczenia, że celem Rosji nie była Polska, a zasięg rosyjskich dronów uniemożliwia ich dotarcie do naszego kraju.
Do posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ nawiązał prezydent Karol Nawrocki podczas sobotniego łączenia wideo z uczestnikami zjazdu jednej z prawicowych gazet. Jak stwierdził, posiedzenie dotyczyło tego, "co dalej". Zdaniem prezydenta z incydentu z rosyjskimi dronami należy "wyciągnąć konsekwencje dla naszej bezpiecznej przyszłości".
Systemy antydronowe - oczywiście, że tak. I przede wszystkim, co także było na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego (posiedzenie odbyło się w czwartek w Warszawie), nieoszczędzanie na rozbudowie systemu bezpieczeństwa polskich sił zbrojnych. Stąd jeszcze raz wybrzmiał na Radzie Bezpieczeństwa Narodowego mój postulat - także z kampanii wyborczej, ale po 10 września jeszcze bardziej oczywisty - że powinniśmy przeznaczać 5 proc. PKB na polskie siły zbrojne - podkreślił. Zapowiedział też, że będzie "śledził przeznaczanie tych wydatków".
Pytany, jak sprawić, by nie doszło do kolejnego ataku rosyjskich dronów na Polskę, prezydent wskazał, że w tej sytuacji kluczowe są spokój, "wiara w polskiego żołnierza" i gotowość do "reakcji na zaczepki Władimira Putina".
Chciałbym jako prezydent Polski przekazać taką emocję wszystkim państwu, że nie ulękniemy się 21 dronów u polskich granic czy za polskimi granicami. Apeluję o to, aby mieć świadomość, że i polski żołnierz, i polskie dowództwo wykonało swoją pracę. Zadziałały także mechanizmy w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego - zwrócił uwagę.
Nawrocki wyraził przekonanie, że 10 września Polska potrzebowała współpracy prezydenta i rządu "mimo wszystkich różnic, konfliktów".
Musiałem w sposób oczywisty zachować się jak prezydent, dla którego dobro państwa polskiego i te mechanizmy, w których funkcjonujemy, są najważniejsze - podsumował.
W nocy z wtorku na środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w trakcie nocnego ataku Federacji Rosyjskiej na Ukrainę polska przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez drony. Jak podkreślono, "jest to akt agresji, który stworzył realne zagrożenie dla bezpieczeństwa naszych obywateli". Na rozkaz Dowódcy Operacyjnego RSZ natychmiast uruchomiono procedury obronne. Te drony, które stanowiły bezpośrednie zagrożenie, zostały zestrzelone przez polskie i sojusznicze lotnictwo - to pierwszy raz w nowoczesnej historii Polski, kiedy w przestrzeni powietrznej kraju Siły Powietrzne użyły uzbrojenia.