Karol Nawrocki zawetował od początku kadencji więcej ustaw niż każdy z jego poprzedników; prezydent "wchodzi w paradę" rządowi nie tylko w polityce krajowej, ale także za granicą - ocenił we wtorek niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung". Korespondentka gazety w Warszawie Viktoria Grossmann stwierdziła, że prezydent Nawrocki wybory "wygrał o włos" i stanowi "problem dla rządu".
- Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej RMF24.pl.
Warszawska korespondentka "Sueddeutsche Zeitung" Viktoria Grossmann zwróciła uwagę na decyzję o usunięciu Okrągłego Stołu z Pałacu Prezydenckiego. Autorka przypomniała, że w negocjacjach w 1989 r. oprócz Lecha Wałęsy, który dziś wspiera Donalda Tuska, uczestniczyli także bracia Kaczyńscy - Lech i Jarosław, twórcy PiS. Wszyscy oni przygotowali polityczny zwrot, który doprowadził do upadku komunistycznej Polski Ludowej. "Nawrocki miał wtedy sześć lat" - zaznaczyła niemiecka dziennikarka.
Jak oceniła Grossmann, Nawrocki wykorzystał "falę oburzenia". Okrągły Stół, dla wielu Polaków "symbol pokojowej politycznej zmiany", jest, według niego, jedynie "przypomnieniem, że siedzieli przy nim także przedstawiciele ówczesnego komunistycznego kierownictwa".
Dlatego tych rozmów nie wolno "idealizować" - uważa prezydent. W jego ocenie, jak przekazała "SZ", niektórzy uczestnicy obrad przy Okrągłym Stole zapadli na "syndrom sztokholmski", co doprowadziło do przebaczenia wszystkich zbrodni systemu komunistycznego i "dalszego wspierania morderców Polaków".
Zdaniem autorki prezydent miał na myśli partię premiera Donalda Tuska - Koalicję Obywatelską.
"Nawrocki reprezentuje obraz historii autorstwa PiS, którego przedstawiciele kreują się na największych bojowników przeciwko komunistom" - napisała Grossmann, zastrzegając, że komunistów "praktycznie już nie ma". Dobrze - kontynuuje autorka - że okrągły stół nie znalazł się na śmietniku, lecz wyląduje w Muzeum Historii Polski.
Korespondentka "SZ" wskazała, że Nawrocki wygrał wybory "o włos", zdobywając "tylko" 50,89 proc. głosów. Autorka stwierdziła, że Nawrocki nie reprezentuje wszystkich 37,5 mln Polaków, lecz jedynie tych, którzy podzielają jego poglądy. Przyznała jednak, że zaufanie do prezydenta deklaruje 54 proc. społeczeństwa, co daje mu pierwsze miejsce na liście najpopularniejszych polityków.
Od początku kadencji, która rozpoczęła się w sierpniu, zawetował więcej ustaw niż każdy z jego poprzedników. Prezydent "systematycznie blokuje pracę konserwatywno-liberalno-lewicowej koalicji".
"Niezależnie od tego, czy chodzi o regulację transakcji kryptowalutowych, podatki od alkoholu, czy ustawodawstwo dotyczące dobrostanu zwierząt - Nawrocki jest temu przeciwny" - podkreśliła Grossmann.
Dla polskiego rządu Nawrocki jest problemem - nie tylko w kraju, ale także za granicą - można przeczytać w "SZ". Podczas gdy Tusk i jego minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski dystansują się od prezydenta USA Donalda Trumpa, Nawrocki zabiegał o bliskie kontakty z nim już podczas kampanii wyborczej. W przemówieniu na Uniwersytecie Karola w Pradze pominął niemal zupełnie kwestię pomocy dla Ukrainy, skarżył się natomiast na rzekomą "niemiecko-francuską dominację w UE".
Podczas wizyty w Rydze mówił natomiast, że Europa Zachodnia nie jest w stanie zatroszczyć się o bezpieczeństwo na naszym kontynencie, dlatego cieszy się, że Trump mówi o tym tak wyraźnie. "My" - powiedział Nawrocki, mając na myśli także PiS, "mówimy o tym od lat" - przypomniała gazeta.