Komisja regulaminowa Sejmu rozpoczęła prace nad wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu Zbigniewowi Ziobrze, byłemu ministrowi sprawiedliwości. Śledczy domagają się także zgody na jego zatrzymanie i aresztowanie w związku z zarzutami dotyczącymi nadużyć przy Funduszu Sprawiedliwości. Ziobro nie stawił się na posiedzeniu. Obecnie przebywa prawdopodobnie w Budapeszcie.
- Zbigniew Ziobro nie wrócił do Polski, twierdząc, że grozi mu zatrzymanie.
- Prokuratura zarzuca mu 26 przestępstw i domaga się uchylenia immunitetu.
- Były minister sprawiedliwości odpiera zarzuty i oskarża rząd o polityczną zemstę.
- Ziobro przebywa obecnie w Budapeszcie.
- Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl.
Komisja regulaminowa Sejmu rozpoczęła posiedzenie dotyczące wniosku Prokuratury Krajowej o uchylenie immunitetu posłowi PiS i byłemu ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Prokuratura domaga się również zgody na jego zatrzymanie i aresztowanie.
Prokuratura zarzuca Zbigniewowi Ziobrze popełnienie 26 przestępstw, w tym przywłaszczenie ponad 150 milionów złotych z Funduszu Sprawiedliwości. Wniosek o uchylenie immunitetu liczy 158 stron i został już przekazany do marszałka Sejmu.
Według śledczych grupa przestępcza, którą miał kierować Ziobro, przyznawała dotacje podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych, a środki były wydawane niezgodnie z przeznaczeniem.
Wśród zarzutów znalazły się także nielegalne przekazanie 25 mln zł na zakup oprogramowania Pegasus dla CBA oraz 14 mln zł na remont Prokuratury Krajowej. Prokuratura twierdzi, że Ziobro ukrywał dokumenty mające znaczenie dla postępowań karnych, w tym list prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dotyczący wykorzystywania Funduszu Sprawiedliwości podczas kampanii wyborczej.
Według śledczych Ziobro działał w celu osiągnięcia korzyści majątkowych, osobistych i politycznych, narażając państwo na poważne straty. Maksymalny wymiar kary, jaki grozi byłemu ministrowi, to 25 lat pozbawienia wolności. Prokuratura obawia się, że Ziobro może unikać udziału w postępowaniu, ukrywać się lub utrudniać śledztwo.
Po zaopiniowaniu wniosku przez komisję regulaminową, posłowie zapoznają się ze sprawozdaniem podczas wieczornego posiedzenia plenarnego. Głosowanie w sprawie uchylenia immunitetu i zgody na zatrzymanie Ziobry ma odbyć się w piątek wieczorem. Do podjęcia decyzji wymagana jest bezwzględna większość głosów ustawowej liczby posłów.
Sejmowa komisja odrzuciła wniosek formalny posła PiS Andrzeja Śliwki o zamknięcie obrad dotyczących uchylenia immunitetu byłemu ministrowi sprawiedliwości, Poseł Śliwka argumentował, że wniosek prokuratury został podpisany przez osobę nieuprawnioną. Zwrócił uwagę, że w dokumentacji jako wnioskodawca wskazany jest Prokurator Krajowy, natomiast podpis złożył prokurator Piotr Woźniak, który pełni funkcję szefa Zespołu Śledczego nr 2, a nie Prokuratora Krajowego. Według Śliwki, taka sytuacja mogła prowadzić do poświadczenia nieprawdy.
Opinię wobec tego stanowiska przedstawili sejmowi legislatorzy. Jeszcze przed ukończeniem opinii przez biuro, przyszło pismo, w którym Prokurator Generalny stwierdził, że jest to wniosek kierownika zespołu śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej, a nie Prokuratora Krajowego, jak to omyłkowo wskazano w cytowanym piśmie przewodnim, tym wcześniejszym. W świetle tego wyjaśnienia ekspert uznał, że wniosek spełnia warunki formalnej poprawności - powiedział wicedyrektor Biura Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Piotr Chybalski.
W głosowaniu nad wnioskiem o zamknięcie posiedzenia wzięło udział 15 posłów. Za wnioskiem opowiedziało się 5 osób, przeciw było 10, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wniosek został więc odrzucony.
Przewodniczący komisji Jarosław Urbaniak poinformował, że na początku obrad otrzymał wniosek podpisany przez Ziobrę, że jego obrońcą na posiedzeniu będzie poseł Śliwka. Obrońca Ziobry złożył kolejny wniosek, tym razem o to, aby prok. Piotr Woźniak przedstawił każdy z 26 zarzutów osobno. Wniosek ten upadł większością głosów.
Kolejny wniosek złożył poseł PiS Kazimierz Smoliński. Jego wniosek formalny o przerwanie obrad, aby zwrócić się do prokuratury o udostępnienie akt postępowania przygotowawczego, również upadł.
Poseł Śliwka komentując wniosek prokuratury dot. Ziobry powiedział, że "trzeba być analfabetą prawniczym, żeby sporządzić tak niskiej jakości dokument, który ma walor słabej jakości publicystyki, a nie poważnego dokumentu prawniczego".
Według niego zarzuty i wniosek o pozbawienie immunitetu i zatrzymanie Ziobry jest motywowany polityką. Mamy do czynienia z hucpą polityczną - podkreślił poseł Śliwka.
Śliwka powołując się na przepisy, m.in. Kodeksu karnego wykonawczego, który reguluje działalność Funduszu Sprawiedliwości, przekonywał też, że działania Ziobry były legalne. Zwrócił uwagę, że minister sprawiedliwości jako dysponent funduszu "mógł podejmować władcze decyzje, a tak zwane konkursy to były jedynie listy rekomendacyjne".
Prokurator Piotr Woźniak podczas posiedzenia komisji regulaminowej przedstawił szczegółowe argumenty przemawiające za zastosowaniem tymczasowego aresztowania wobec byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Jak podkreślił, zachowania Ziobry, w tym groźby kierowane pod adresem prokuratorów i sędziów, budzą obawy, że może on podejmować próby utrudniania postępowania.
Woźniak zwrócił uwagę, że wniosek prokuratury dotyczący Ziobry jest bardzo obszerny i opiera się na szerokim materiale dowodowym. Wśród dowodów znalazły się zeznania świadków, wyjaśnienia podejrzanych, w tym osób już prawomocnie skazanych, a także dowody rzeczowe, takie jak korespondencja mailowa oraz zapisy rozmów.
Prokurator podkreślił, że wniosek obejmuje nie tylko zgodę na pociągnięcie Ziobry do odpowiedzialności karnej, ale również na jego zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie. Według Woźniaka, już sama surowość kary, która grozi byłemu ministrowi, stanowi wystarczającą przesłankę do zastosowania środków zapobiegawczych.
Dodatkowo, prokurator wskazał na szczególne okoliczności uzasadniające konieczność tymczasowego aresztowania. Wśród nich wymienił sposób, w jaki Zbigniew Ziobro realizował swoje obowiązki jako świadek wzywany przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa. Woźniak przypomniał, że sąd uznał zasadność zatrzymania i doprowadzenia Ziobry przed komisję.
Po zakończeniu wypowiedzi posła Śliwki głos zabrał poseł Paweł Śliz z Polski 2050. Przyznał, że obrońca Ziobry nie zna materiału, przed którym ma bronić. Mówimy o bardzo ważnej osobie, ministrze sprawiedliwości, prokuratorze generalnym, który miał ścigać przestępców, a sam zorganizował grupę przestępczą w Ministerstwie Sprawiedliwości - podkreślił Śliz.
Panie Zbigniewie Ziobro, nie trzeba być miękiszonem, nie trzeba być fujarą, trzeba być kimś odważnym i stawić się na tej komisji - zakończył poseł Śliz.
Skoro wniosek jest dęty, czemu nie widzimy na posiedzeniu komisji głównego aktora Zbigniewa Ziobry? Bał się skonfrontować z tym swoim dziedzictwem? Okazał się fujarą, cytując jego samego. Patrząc na ten spektakl przychodzi mi na myśl średniowieczna legenda o szczurołapie, który grając na fujarce uwiódł i wyprowadził szczury z miasta i utopił je w rzece, ale potem nie uzyskując zapłaty od mieszczan, wyprowadził również ich dzieci. Zwracam się do was suwerenne i solidarne ofiary czarodziejskiej fujary Ziobry, czy naprawdę nie widzicie jak was uwiódł i porzucił pierzchając nad Dunaj sam unikając odpowiedzialności? - powiedziała Gabriela Lenartowicz z KO.
Janusz Kowalski z PiS rozpoczynając swoją wypowiedź podkreślił, że przyszedł na komisję, by oddać szacunek dla Zbigniewa Ziobry. Dodał, że dla niego jest on mężem stanu i wielkim polskim patriotą.
Możecie być dumni, że pracowaliście z takim ministrem sprawiedliwości - tymi słowami Kowalski zwrócił się do polityków PiS. W dalszej części wypowiedzi mówił o zasługach Ziobry dla Polski i przywoływał przykłady, które, według niego, o tym świadczą.
Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości i poseł PiS, zabrał głos w nagraniu wyemitowanym przez Telewizję Republika, które, jak twierdzi stacja, było transmitowane z Budapesztu. Ziobro podkreślił, że miał wykupiony bilet do Warszawy i zamierzał wrócić do kraju, jednak - według jego słów - uzyskał informacje o planowanej prowokacji, która miała doprowadzić do jego zatrzymania.
W swoim oświadczeniu Ziobro stwierdził, że działania obecnego rządu to "zemsta Tuska", a prokuratura została "nielegalnie przejęta przez obecną władzę". Polityk podkreślił, że wszystkie zarzuty są jego zdaniem fałszywe i wymyślone. Wspomniał także o sprawach, w których kierowana przez niego prokuratura stawiała zarzuty osobom z otoczenia obecnego premiera.
Ziobro zapowiedział, że będzie aktywnie uczestniczył w procesie dotyczącym jego immunitetu, obserwując prace komisji regulaminowej. Zaznaczył, że nie zamierza ujawniać wszystkich swoich planów, by - jak to ujął - "nie wpisywać się w scenariusz Tuska".
Decyzja komisji regulaminowej będzie miała kluczowe znaczenie dla dalszych losów Zbigniewa Ziobry. Jeśli Sejm uchyli mu immunitet, były minister sprawiedliwości może zostać zatrzymany i postawiony przed sądem. Sam polityk zapowiada, że będzie walczył o prawdę i nie pozwoli "zamknąć sobie ust". Sprawa budzi ogromne emocje i jest szeroko komentowana zarówno przez zwolenników, jak i przeciwników Ziobry.
Po zaopiniowaniu wniosku przez komisję regulaminową z jej sprawozdaniem posłowie na sali plenarnej mają zapoznać się późnym wieczorem, tj. o godz. 23.30. Wcześniej marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że jeżeli komisja przedstawi sprawozdanie w sprawie wniosku o uchylenie immunitetu Ziobrze, to w piątek wieczorem, w bloku głosowań, Sejm podejmie decyzję w sprawie byłego ministra sprawiedliwości.