Rodzina Huffmanów z Teksasu, deklarująca się jako głęboko wierzący chrześcijanie, wiosną tego roku przeprowadziła się do Rosji, bo uważała ten kraj za "bastion normalności". Los jednak bywa przewrotny i - jak podał niezależny rosyjski portal Meduza - Derek, głowa rodziny, mógł zginąć na ukraińskim froncie.
W 2024 roku Rosja wprowadziła ważną na okres trzech lat "wizę wspólnych wartości" dla obywateli państw, w których "narzucane są destrukcyjne neoliberalne postawy ideologiczne, sprzeczne z tradycyjnymi rosyjskimi wartościami duchowymi i moralnymi". Według rzeczniczki rosyjskiego MSW w ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy funkcjonowania programu (do maja br.) o "wizę wspólnych wartości" wnioskowało 1156 osób. Największa grupa, licząca 224 osoby, pochodziła z Niemiec.
Jak informował portal Deutsche Welle, rosyjska stacja telewizyjna RT, objęta sankcjami przez liczne rządy, finansuje filmy w mediach społecznościowych, w których imigranci chwalą swoją przybraną ojczyznę i krytykują kraje, które opuścili.
Deklarująca się jako głęboko wierzący chrześcijanie rodzina Huffmanów z Teksasu skorzystała z tego programu. Po przeprowadzce do Rosji stali się sławni dzięki kanałowi na YouTube. W filmach krytykowali amerykańskie "narzucanie dzieciom agendy LGBT", "dyskryminację białych", dużą ilość chemikaliów w żywności, itd. Rosję uważali za "bastion normalności".
Nieprzychylni twierdzili jednak, że Huffmanów skłoniły do przeprowadzki również problemy z amerykańskim prawem - zauważył niezależny rosyjski portal Meduza, dodając, że na ojcu ciążył wyrok za kradzież, a w 2019 r. rodzina złożyła wniosek o bankructwo. Huffmanowie byli jednak wielokrotnie pokazywani w telewizji jako Amerykanie, którzy uciekli przed "moralnym upadkiem" Stanów Zjednoczonych i znaleźli schronienie w Rosji.
Kilka miesięcy po przeprowadzce Huffman rozpoczął służbę kontraktową w rosyjskiej armii. Chciał dzięki temu przyspieszyć uzyskanie obywatelstwa. Służba wojskowa pozwala na natychmiastową naturalizację, alternatywą jest co najmniej pięcioletnie zamieszkiwanie w Rosji. Huffman oświadczył, że "szczerze wierzy w sprawę Rosji" i chce pomóc rosyjskojęzycznej ludności Ukrainy, która jest jego zdaniem uciskana.
W czerwcu wyszło na jaw, że - wbrew obietnicom złożonym przy podpisywaniu kontraktu - Huffman nie został wysłany do pracy na tyłach, lecz do jednostek bojowych. Jego żona przekazała, że szkolenie odbywało się w języku rosyjskim, który mężczyzna słabo rozumiał, i że nigdy nie otrzymał należnych mu pieniędzy za podpisanie kontraktu. Musiał też sam dopłacać do sprzętu i wyposażenia.
W lipcu zaczęły pojawiać się doniesienia o śmierci Dereka Huffmana na froncie. Jego żona zdementowała te doniesienia. Nie ma niezależnego potwierdzenia, czy żyje, czy nie - podkreśliła Meduza.