Donald Trump wyraźnie zaostrzył swoją retorykę wobec Rosji - pisze Politico. Odnosząc się w niedzielę do wojny w Ukrainie, prezydent Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy nazwał Rosję "agresorem".
Donald Trump po raz pierwszy publicznie określił Rosję mianem "agresora" w wojnie przeciwko Ukrainie. To znacząca zmiana w retoryce prezydenta Stanów Zjednoczonych, który dotychczas unikał jednoznacznego potępienia działań Moskwy.
8 tysięcy żołnierzy zginęło w tym tygodniu, z obu stron. Więcej po stronie Rosji, ale gdy jesteś agresorem, tracisz więcej - powiedział amerykański przywódca podczas rozmowy z dziennikarzami przed powrotem do Białego Domu z weekendowego pobytu w swojej posiadłości w New Jersey, odnosząc się do strat wojennych.
Politico przypomina, że jeszcze na początku roku amerykańska administracja sprzeciwiała się rezolucjom ONZ i G7, które potępiały Rosję za inwazję na Ukrainę. Prezydent USA obwiniał nawet Kijów za wybuch konfliktu, twierdząc w kwietniu: "Nie zaczynasz wojny z kimś 20 razy większym i nie liczysz, że ktoś da ci rakiety". Jednak w ostatnich miesiącach stanowisko Białego Domu wobec Kremla wyraźnie się zaostrzyło.
Zatrzymałem siedem wojen i myślałem, że ta (między Rosją a Ukrainą - przyp. red.) będzie dla mnie łatwa (do zatrzymania), ale okazała się trudna - przyznał w niedzielę Donald Trump, pytany przez dziennikarzy o impas w rozmowach pokojowych w sprawie zakończenia wojny w Ukrainie.
Odnosząc się z kolei do nikłych szans na spotkanie Władimira Putina z Wołodymyrem Zełenskim, zauważył, że przywódcy Rosji i Ukrainy za bardzo się nienawidzą, dlatego konieczna będzie jego mediacja. Będą rozmowy - nieważne, czy nazwiemy to szczytem, czy spędem, ale prawdopodobnie będę musiał ich zebrać - powiedział, dodając, że do takiego spotkania dojdzie "wkrótce". Nienawidzą się tak bardzo, że nie mogą oddychać - zaznaczył.
Politico pisze, że ponieważ stanowisko Donalda Trumpa nie skłoniło Władimira Putina do bezpośredniej rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim, amerykańska administracja jest wzywana do nałożenia ostrzejszych sankcji na Rosję. Prezydent USA przyznał, że planuje to zrobić, ale dopiero po tym, jak Europa przestanie kupować rosyjską ropę naftową i zaostrzy własne sankcje.
Oni nie robią tego, co do nich należy. NATO musi się wziąć w garść, Europa musi się wziąć w garść - Europejczycy są moimi przyjaciółmi, ale kupują ropę od Rosji - powiedział. Nie można więc oczekiwać, że będziemy jedynymi, którzy, no wiesz, robią to na całego. Ale Europa kupuje ropę od Rosji. Nie chcę, żeby kupowali ropę, a sankcje, które nakładają, nie są wystarczająco surowe. Jestem gotów nałożyć sankcje, ale oni będą musieli zaostrzyć swoje sankcje, proporcjonalnie do tego, co robię - dodał.
Amerykański przywódca powiedział, że dostał już odpowiedzi na swój sobotni list do państw NATO, w którym zażądał zaprzestania kupowania rosyjskiej ropy naftowej, zanim nałoży on nowe sankcje przeciwko Rosji. Trump ocenił, że państwa NATO spełnią jego żądanie i że "wiedzą, że ma rację". Zaznaczył przy tym, że chodzi mu też o zakupy rosyjskiego gazu, a także rosyjskiej ropy naftowej reeksportowanej przez państwa trzecie.
Politico przypomina zapowiedź amerykańskiego sekretarza energii Chrisa Wrighta, który powiedział, że celem USA jest całkowite wyparcie rosyjskiego gazu z europejskiego rynku. Im bardziej uda nam się ograniczyć możliwość finansowania tej morderczej wojny przez Rosję, tym lepiej dla nas wszystkich - powiedział polityk.