We wtorkowe popołudnie w Dosze, stolicy Kataru, doszło do kilku potężnych eksplozji. Okazało się, że izraelskie lotnictwo uderzyło w budynek, w którym przebywali przywódcy Hamasu. Choć Tel Awiw przyznał, że była to wyłącznie izraelska operacja, to tamtejsze media podały, że zielone światło do ataku na obcym terytorium dał Donald Trump.
Pierwsze informacje o serii potężnych eksplozji w Dosze, stolicy i największym mieście Kataru, pojawiły się przed godz. 15:00. Reuters informował wówczas, że po wybuchach nad dzielnicą Katara unosił się dym. Niespełna kwadrans później Barak Ravid, dziennikarz serwisu Axios, poinformował, powołując się na słowa izraelskiego urzędnika, że była to próba zamachu na życie przedstawicieli Hamasu.
Reporte sobre explosiones en Doha, Catar.Se tratara aparentemente de un intento de asesinato.Se continuar actualizando en caso necesario/relevancia.Moked Bitajn pic.twitter.com/phTPDFh0ZI
Moked_BitajonSeptember 9, 2025
Następnie we wspólnym komunikacie Siły Obronne Izraela i agencja wywiadowcza Szin Bet przekazały, że Izraelskie Siły Powietrzne przeprowadziły atak, którego celem byli przywódcy Hamasu. Izraelska armia stwierdziła, że podjęła kroki w celu złagodzenia szkód wyrządzonych ludności cywilnej m.in. poprzez użycie amunicji precyzyjnej.
Choć w oświadczeniu nie wskazano, że atak został przeprowadzony na terytorium Kataru, komunikat pojawił się tuż po doniesieniach o eksplozjach w Dosze, gdzie obecnie przebywa kierownictwo tej palestyńskiej organizacji terrorystycznej. Dziennik "Jerusalem Post" przekazał, że jednym z celów był lider Hamasu Chalid Masza'al.
Biuro premiera Izraela Benjamina Netanjahu poinformowało, że wtorkowy atak był wyłącznie izraelską operacją. "Izrael to rozpoczął, Izrael to przeprowadził i Izrael bierze za to pełną odpowiedzialność" - napisano w komunikacie opublikowanym na platformie X. Izraelskie media podały wcześniej, że prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump miał zostać uprzedzony i zgodził się na atak.
W mediach pojawiły się sprzeczne raporty dotyczące skutków ataku w Dosze. Saudyjska stacja Al-Arabijja podała, że w izraelskim uderzeniu zginął Chalil al-Hajja, który był głównym negocjatorem palestyńskiego Hamasu w rozmowach na temat rozejmu w Strefie Gazy. Dwóch członków Hamasu przekazało jednak Reutersowi, że zespół negocjacyjny grupy przetrwał atak.
Katarskie MSZ zdecydowanie potępiło atak, dodając, że izraelski atak był wymierzony w "budynki mieszkalne, w których mieszkało kilku członków biura politycznego Hamasu". Izraelskie uderzenie na obcym terytorium potępiły też m.in. Arabia Saudyjska i Turcja.