Sąd Najwyższy bez dalszego biegu pozostawił protest przeciwko wynikowi wyborów złożony dwa tygodnie temu przez adwokata i posła KO Romana Giertycha - ustalił dziennikarz RMF FM Tomasz Skory. Decyzja, oznaczająca praktycznie braki formalne protestu, zapadła wczoraj. Roman Giertych nie chciał dziś z nami o tym rozmawiać.

REKLAMA

Formalnie dziesiątki tysięcy jednobrzmiących protestów przygotowanych przez mec. Giertycha wciąż czekają na rozpoznanie. Ujawnioną dopiero dziś decyzją Sąd pozostawił jednak bez dalszego biegu jego własny, pojedynczy protest. To zaś może zapowiadać podobny los tysięcy protestów, nawiązujących do tego pojedynczego.

Powszechnie drukowane i wysyłane z danymi różnych nadawców protesty nazywane "giertychówkami" zostały w sądzie połączone pod inną sygnaturą (wczoraj rano było pod nią 1208 egzemplarzy), wszystkie zawierają jednak odwołanie właśnie do pojedynczego protestu posła Koalicji.

Każdy z nich zawiera formułę "w zakresie dowodów na fałszerstwa wyborcze przyłączam się do wniosków dowodowych sformułowanych w proteście wyborczym złożonym przez Romana Giertycha". Bez niego wszystkie "giertychówki" nawiązują więc do czegoś, czego sąd wczoraj nie uznał.