"Podczas spotkania z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem mówiłem m.in. o obawach dotyczących sytuacji na granicy polsko-białoruskiej i o gromadzeniu się rosyjskich jednostek wokół Ukrainy. Odpowiedzią powinno być solidarne podejście całej Unii Europejskiej" - powiedział w Paryżu premier Mateusz Morawiecki.

REKLAMA

To kolejna wizyta szefa polskiego rządu w ramach spotkań z europejskimi przywódcami, które mają na celu koordynację reakcji państw europejskich i członków NATO na działania hybrydowe Białorusi.

Na konferencji prasowej w Paryżu, zorganizowanej po spotkaniu z prezydentem Francji, polski premier podkreślał, że chce zaprezentować "pewien program spójnych działań, które będą mogły być kontynuowane przez prezydencję słoweńską i później francuską".

Premier relacjonował, że podczas rozmowy z Macronem mówił o obawach, wiążących się "z kilkoma jednocześnie występującymi dziś zjawiskami", które - dodał - bardzo obszernie skomentowali sobie nawzajem z prezydentem Francji.

I, co ważne, właściwie parę razy pan prezydent podkreślił, że mamy bardzo podobne patrzenie na te ryzyka, zjawiska, które wokół nas mają miejsce - powiedział Morawiecki.

To z jednej strony oczywiście sytuacja na naszej wschodniej granicy z Białorusią, która jest jednocześnie wschodnią granicą NATO (...) i wschodnią granicą Unii. Broniąc jej, bronimy jednocześnie UE - powiedział.

Podziękował francuskim partnerom, a także innym partnerom w UE za słowa solidarności i wsparcia dla prowadzonych przez Polskę działań mających na celu obronę wschodniej granicy UE.

Premier mówił również o gromadzeniu się rosyjskich jednostek wojskowych wokół Ukrainy oraz o szantażu gazowym, prowadzącym do podniesienia cen gazu w całej Europie. Ceny gazu mają wpływ na ceny energii w całej Europie - zaznaczył.

Szef rządu relacjonował, że rozmawiał z Macronem również o "szczególnej broni rosyjskiej, jaką jest niestety propaganda, szerzenie fake newsów, ataki hakerskie, cyberprzestępczość i wszystko to, co wiąże się z taką próbą dezintegracji, siania dezinformacji w całej Unii Europejskiej".

Te wszystkie działania razem powinny spotkać się z jedną odpowiedzią - tą odpowiedzią jest solidarne podejście całej UE. Cieszy mnie to, że widzę to solidarne podejście podczas moich rozmów, które są kontynuacją naszej ofensywy dyplomatycznej, można tak powiedzieć, sprzed kilku tygodni - oświadczył.

"To napawa pewnym ostrożnym optymizmem"

Przypomniał, że spotkał się wówczas z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Rozmawiał z premierami państw europejskich, a także m.in. z premierami: Iraku Mustafą al-Kadhimim oraz regionalnego rządu Kurdystanu - Masrourem Barzanim.

Według premiera, działania te "przyniosły już pewne rezultaty".

Otóż dopływ nowych imigrantów zatrzymał się, czy prawie się zatrzymał. Jednocześnie nastąpiły już pewne transporty z Białorusi z powrotem do kraju pochodzenia tych migrantów. To wszystko razem napawa pewnym ostrożnym optymizmem - powiedział Morawiecki.

Zastrzegł jednak, że "są to tylko takie małe, pierwsze pierwiosnki, które jeszcze nie świadczą o tym, że reżim Łukaszenki odpuścił".

Musimy być bardzo zdecydowani w naszych działaniach i pokazywać, że nie ugniemy się pod tą presją - zaznaczył premier.

Jak podkreślił, nie jest to zwykła presja migracyjna.

To jest kryzys polityczny wywołany z użyciem tych niewinnych ludzi z Bliskiego Wschodu używanych przez Łukaszenkę jako żywe tarcze - kontynuował premier. Zaznaczył, że "to ta bardzo zła strona tego kryzysu politycznego".

"Pokazujemy empatię i zdecydowanie"

Podkreślił też, że - broniąc terytorium Polski i UE - powinniśmy wykazać empatię.

I to robimy. Ratujemy tych, którzy przeszli przez naszą granicę, zabłąkali się w naszych lasach na terenach wschodniej Polski, Podlasia generalnie. Bardzo wiele osób odwozimy do szpitali, już ponad dwa tysiące osób znajduje się w ośrodkach przejściowych, można tak powiedzieć, na terytorium naszego kraju, ale też wiele osób decyduje się wrócić do swoich krajów pochodzenia - dodał.

Pokazujemy tu z jednej strony współczucie, empatię, ale z drugiej strony zdecydowanie. Bo gdybyśmy dziś otworzyli bramę naszej granicy wschodniej, większość z tych ludzi chciałaby przejść właśnie do Francji, Niemiec, Holandii, Belgii czy innych krajów zachodniej Europy. Więc broniąc wschodniej granicy Polski, bronimy całej UE - zaznaczył Morawiecki.

"Wyraźny znak solidarności"

Podczas konferencji w Paryżu premier pytany był m.in. czy planowane jest wzmocnienie sił na granicy polsko-białoruskiej, ewentualnie skorzystanie z pomocy Czechów, którzy zaoferowali przysłanie swoich żołnierzy.

Premier powiedział, że kilka dni temu miał możliwość dokonania przeglądu przygranicznych placówek i poziom mobilizacji, organizacji i motywacji polskich funkcjonariuszy jest bardzo wysoki.

To nie znaczy, że w sytuacji, kiedy ten napór będzie cały czas tężał, będzie coraz większy, nie będziemy musieli wesprzeć naszych żołnierzy dodatkowymi naszymi jednostkami - zaznaczył. Dodał jednocześnie, że tych jednostek w rezerwie cały czas mamy jeszcze całkiem sporo.

Dziękuję wszystkim przywódcom europejskim, którzy gotowi są także wesprzeć Polskę, to jest wyraźny znak solidarności i wsparcia naszych granic - powiedział premier. Przypomniał w tym kontekście, że polscy policjanci pomagali m.in. w Grecji czy Bułgarii.

Przyjmujemy z wdzięcznością tę gotowość do pomocy. Jednak przede wszystkim wskazuję na konieczność budowy tej fizycznej zapory, infrastruktury granicznej, która będzie w stanie ochronić nas przed niekontrolowanym dopływem nowych migrantów, dopływem nielegalnej migracji - podkreślił szef rządu.

Jak ocenił, Polska jest na to gotowa. Zaznaczył, że do lata przyszłego roku na polsko-białoruskiej granicy ma powstać zapora.

Kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.

Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią stanie stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora o długości 180 km i 5,5 m wysokości powstanie na Podlasiu. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu, kamery dzienne i nocne. Na Lubelszczyźnie naturalną zaporą jest Bug.