Bez porozumienia w rozmowach Polska-Czechy w sprawie kopalni Turów. Spotkanie szefowych resortów klimatu i środowiska obu krajów trwało około pięciu godzin. Minister klimatu Anna Moskwa po spotkaniu z minister Anną Hubaczkovą oświadczyła: "Rozmowy były konstruktywne, dokonaliśmy końcowych ustaleń".

REKLAMA

We wtorek odbyło się w Warszawie spotkanie minister klimatu i środowiska Anny Moskwy oraz czeskiej minister środowiska Anny Hubaczkovej w sprawie kopalni Turów. Była to kolejna tura rozmów.

Jak zastrzegła minister Moskwa po spotkaniu, czeska minister "musi jeszcze dokonać uzgodnień". Wyraziła nadzieję, że te uzgodnienia "możliwie szybko się pojawią".

Hubaczkova stwierdziła natomiast, że 5-godzinne rozmowy były "otwarte", dokładnie przeanalizowano cały projekt umowy.

"Pozostały pewne miejsca, o których będziemy jeszcze rozmawiać" - poinformowała. Zaznaczyła, że decyzją stron treść wtorkowych rozmów będzie poufna, nie zostaną z nich sporządzone żadne protokoły.

Business Insider: Polska ma z zanadrzu zarzuty wobec czeskiej kopalni

W poniedziałek Business Insider informował, że na zarzuty Czechów ws. Turowa, Polska chce odpowiedzieć podobnymi, dotyczącymi funkcjonowania przygranicznej kopalni ČSM. W dokumencie, do którego dotarł portal, Polska wskazuje, że czeska kopalnia kontynuuje działalność bez ponownych transgranicznych konsultacji środowiskowych i bez uwzględnienia uwag polskiej strony.

"Według naszych ustaleń Polska chce udowodnić, że Czesi sami nie przestrzegają międzynarodowego prawa przy wydawaniu pozwoleń na wydobycie węgla i nie uwzględniają uwag sąsiedniego kraju w sprawie szkodliwego wpływu eksploatacji na tereny przygraniczne. To dokładnie te same zarzuty, które czeski rząd kieruje w naszą stronę. Tym razem jednak chodzi o podziemną kopalnię węgla kamiennego ČSM w Czechach, należącą do kontrolowanej przez państwo spółki OKD i umiejscowioną tuż przy polsko-czeskiej granicy. Polska zarzuca Czechom, że z końcem 2021 r. przedłużyli koncesję na działalność tej kopalni bez przeprowadzenia nowej oceny oddziaływania na środowisko. I to pomimo tego, że nasz kraj zgłaszał liczne obawy co do wpływu eksploatacji na teren powiatu cieszyńskiego w woj. śląskim" - informował Business Insider.

Minął termin wpłaty przez Polskę pierwszej transzy kar

We wtorek minął termin wpłaty na rachunek Komisji Europejskiej pierwszej transzy kar, które TSUE zasądziło dla Polski, za funkcjonowanie kopalni Turów. Chodzi o kwotę 15 milionów euro, plus 30 tysięcy euro karnych odsetek.

Komisja Europejska już zapowiedziała, że na poczet kar będzie pomniejszać dotacje, które dostaje Polska. Komisja musi teraz zidentyfikować odpowiednie płatności i odjąć od nich sumę, której Warszawa nie chce zapłacić.

Jeszcze nie wiadomo, z których funduszy zostaną odjęte pieniądze. Rozmówcy naszej dziennikarki Katarzyny Szymańskiej-Borginon w KE zapewniają, że nie ucierpią na tym bezpośredni beneficjenci.

Czego dotyczy spór?

Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) skargę przeciwko Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów pod koniec lutego 2021 roku. Jednocześnie domagały się zastosowania tzw. środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia.

Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody; skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego. Polski rząd do nakazu wstrzymania wydobycia się nie zastosował.

20 września 2021 TSUE nałożył na Polskę karę 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni. Polski rząd deklaruje, że płacić kary nie zamierza. Opinia rzecznika generalnego Trybunału ws. polsko-czeskiego sporu ws. Turowa ma zostać ogłoszona 3 lutego.