Polska przekazała Komisji Europejskiej odpowiedź na zarządzone na początku kwietnia przez TSUE środki tymczasowe, zamrażające funkcjonalnie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Jak informuje brukselska korespondentka RMF FM, Katarzyna Szymańska-Borginon, władze poinformowały, że "podjęto niezbędne działania dla wykonania postanowienia Trybunału Sprawiedliwości UE".

REKLAMA

Oczywiście Komisja Europejska przeanalizuje teraz polską odpowiedź i zdecyduje, czy podjęte działania to rzeczywiście jest to wykonanie orzeczenia TSUE. Jednak stwierdzenie przez polskiego dyplomatę, że "sporne przepisy nie będą stosowane w sprawach dyscyplinarnych sędziów do czasu wydania ostatecznego wyroku przez TSUE" - jest w zasadzie tym, czego oczekiwała KE i czego żądał unijny trybunał

Wszystko wskazuje więc na to, że po miesiącach sporów i twierdzeniu, że TSUE nie ma kompetencji w sprawach sądownictwa, polskie władze wykonały jego postanowienia.

Jak dowiedziała się dziennikarka RMF FM polskie władze chciałyby, żeby KE wycofała teraz swoją skargę. Lepiej tę sprawę rozstrzygnąć w drodze dialogu niż poprzez spór procesowy - powiedział dziennikarce RMF FM polski dyplomata.

To już kolejny przypadek, gdy władze wykonują postanowienie TSUE o środkach tymczasowych pod groźbą kar finansowych. Wcześniej taka groźba kar zmusiła władze do zaprzestania wycinku Puszczy Białowieskiej

Gdyby władze nie zastosowały się do orzeczenia TSUE z 8 kwietnia, nakazującego zamrożenie Izby Dyscyplinarnej, to KE mogłaby wnioskować o dzienne kary finansowe dla Polski.

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Ziobro o wszczęciu procedury przez KE: Wyraz nadużycia prawa, niekompetencji i rozpolitykowania