"Te pieniądze są tylko na działalność artystyczną. Nie trafią do kieszeni celebrytów czy dyrektorów teatrów" - zapewnia w rozmowie z RMF FM Elżbieta Wrotnowska-Gmyz, dyrektor Instytutu Teatralnego.

REKLAMA

Placówka, wspólnie z Instytutem Muzyki i Tańca, dzieliła 400 milionów w ramach Funduszu Wsparcia Kultury. Pieniądze dostały teatry i filharmonie, ale kontrowersje wzbudziły gigantyczne dotacje dla niektórych muzyków czy celebrytów. Minister kultury Piotr Gliński wycofał się i zarządził pilną weryfikację wniosków. W nieoficjalnych rozmowach padało stwierdzenie, że nową listę najprawdopodobniej poznamy jeszcze dziś.

Te pieniądze są, zwłaszcza w teatrach, bardzo wyczekiwane. Środki, jak zapewniają oba Instytuty - nie idą na prywatne konta artystów, są dla osób przez nich zatrudnianych lub na zapłacenie zaległości związanych z lockdownem.

Jeśli ktoś nie rozliczy tych środków do stycznia 2021, będzie musiał je zwrócić (...) - potwierdza w rozmowie RMF FM Elżbieta Wrotnowska-Gmyz, dyrektor Instytutu Teatralnego. Rozliczenia będą szczegółowo sprawdzane. Będziemy korzystać ze swoich uprawnień kontrolnych - dodaje.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Posłuchaj całej rozmowy z szefową Instytutu Teatralnego

O finansowym wsparciu decydował algorytm

O kwotach decydował algorytm, pokazujący, kto stracił przychody w wyniku pandemii.

Należało przede wszystkim wykazać stratę w przychodach netto za okres 12 marca - 31 grudnia 2020 w porównaniu z tym samy okresem za rok 2019 za działalność w sektorze kultury. Im większy spadek w przychodach, tym więcej punktów przyznawano w ocenie formalnej. Punktowane było utrzymanie poziomu zatrudnienia (etaty i umowy cywilno-prawne). Polegało to na porównaniu stanu zatrudnienia na dzień składania wniosku w stosunku do 31 grudnia 2019 r.

Ponadto - jeśli dany podmiot planuje wydarzenia artystyczne lub kulturalnych w sferze tańca, muzyki lub teatru, także powinien był to wykazać. Punkty można było także zdobyć za wpływ wnioskowanego wsparcia na lokalną społeczność - przez co rozumiemy również planowane zatrudnienie - wyjaśnia w RMF FM Katarzyna Meissner dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca.

13 listopada Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego podało, że 2064 podmioty otrzymają pomoc finansową w ramach Funduszu Wsparcia Kultury na bieżącą działalność muzyczną, teatralną i taneczną, a także utrzymanie miejsc pracy. Kwoty wsparcia przyznanego poszczególnym podmiotom i osobom wywołały dyskusję w mediach społecznościowych. 15 listopada minister Piotr Gliński postanowił wstrzymać realizację wypłat.

Gwiazdy muzyki pop na liście beneficjentów

Rządowy program pomocy artystom wywołał wiele kontrowersji, bo wsparcie finansowe przyznano nie tylko teatrom, filharmoniom czy fundacjom, ale także znanym artystom.

Na liście beneficjentów znaleźli się m.in. Piotr Kupicha, Kasia Cerekwicka, Justyna Steczkowska, Kamil Bednarek, Radek Liszewski z grupy Weekend, zespół Bayer Full czy Paweł Golec, jeden z liderów Golec uOrkiestry.

To właśnie przyznanie dużych kwot gwiazdom muzyki popularnej wzbudziło największe oburzenie. O tym, kto jeszcze pojawił się na liście - piszemy tutaj>>>.

Sławomir Świerzyński: Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki

Sporym echem odbiła się także rozmowa na antenie Polsat News, w której Sławomir Świerzyński z zespołu Bayer Full odniósł się do kontrowersji wokół dotacji w ramach Funduszu Wsparcia Kultury. Zgodnie z pierwotnie opublikowaną listą Świerzyński mógł liczyć na kwotę 550 tys. zł.

Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom - komentował Świerzyński. To że ktoś dostał 500 tys., 700 tys., 2 miliony - jak chłopacy, Golce, to nie ma nic wspólnego. No po prostu takie są realia. Oni mają tak potężne koszty, ja mam takie koszty - stwierdził.

Odnosząc się do pytania o niskie zarobki służby zdrowia, odparł: Ja nie zarabiam nic, jestem na bezrobociu (...) Ja sobie poradzę, jestem z wykształcenia stroicielem, muzykiem, nauczycielem. Niestety pielęgniarzem już nie zostanę, bo jestem na to za stary.

Podczas programu prowadząca przytoczyła słowa Kazika Staszewskiego, lidera zespołu Kult, który w mediach społecznościowych napisał:

"Rząd nie może ci dać żadnych pieniędzy, bo ich nie ma. Jeśli jednak komuś daje, to znaczy, że przedtem komuś zabrał. Zabrał setkom tysięcy uczciwie pracujących ludzi, którym teraz na dodatek zamyka interesy. Nie chcemy tych ukradzionych wam pieniędzy".

Poprosiła, by Sławomir Świerzyński skomentował te słowa.

Głupszej wypowiedzi to dawno nie słyszałem - stwierdził. Świerzyński o Kaziku Staszewskim. Dlaczego? - dopytywała prowadząca. Oni mówią, że jak ktoś chce im pomóc, to niech ich płytę kupi.

A kto by chciał ich płytę kupić? - odparł. Kto pamięta taki zespół jak Kult, na litość Boską? - mówił.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Michał Dworczyk o rządowym wsparciu dla kultury: Tu działa pewien algorytm