Gen. Marek Papała przypadkową ofiarą złodziei samochodów? "To prawdopodobne maksymalnie na 10 procent" - twierdzi w wywiadzie dla RMF FM Jarosław Sokołowski, pseudonim "Masa". Tak najbardziej znany świadek koronny w Polsce, który przyczynił się do rozbicia mafii pruszkowskiej, odnosi się do ostatniej hipotezy ws. śmierci komendanta głównego policji. Na pytanie, czy gen. Papała był na celowniku Pruszkowa, "Masa" odpowiada: "No to jest śmieszne pytanie. Byśmy się prężyli do generała? Z takimi ludźmi dało radę załatwiać różne rzeczy".

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Krzysztof Zasada: Prokuratura lansuje tezę dotyczącą zabójstwa generała Papały, jakoby miał się on stać ofiarą złodziei samochodów. Jak może się pan odnieść do tych informacji?

Jarosław Sokołowski: Jak się mogę odnieść? Najpierw to było dla mnie śmieszne, a później, po przesłuchaniu w prokuraturze łódzkiej, wnioskowałem, na jakich dowodach się opiera prokurator Szubert. Cóż, mogło do tego dojść. Nie mogę tego wykluczyć, ale dla mnie ta sprawa jest śmieszna, bo złodzieje nie latali z "klamkami" na kradzieże, bo to by miało krótkie nogi. Pamiętajmy, że w latach 90., pod koniec lat 90., były takie grupy, które się nazywały "moskity" i taka grupa "moskitów", jeżeliby zatrzymała samochód złodzieja - a mieli świetne rozpoznanie - i byłaby "klamka" w samochodzie, to od razu mieliby sankcje 3 miesiące, nawet nie ma rozmowy.

A pamięta pan, żeby w tamtych latach zdarzyło się, aby kierowca okradany z samochodu stracił życie?

Nie. Nigdy się nie zdarzyło. Mógł zostać poturbowany, ale nic, co by mogło dawać wymiarowi sprawiedliwość podstawy do ukarania większego niż tam trzy, cztery, pięć lat, bo oni taką kalkulację mieli - mówię o złodziejach samochodów - bo albo krótkotrwała przejażdżka, gdzie byli od razu puszczani, albo udowodnione złodziejstwo, udowodniona kradzież - i dwa, trzy, cztery lata.

A czy kradliście Daewoo Espero? To były chodliwe samochody?

Nie słyszałem o tym. Grupa "Patyka" - pośrednio związana ze mną, była pod moją jurysdykcją - to była grupa prowadzona przez Bytniewskiego, oni się "opłacali" Bytniewskiemu. Jeżeli "Bysiu" by mi przyniósł pieniądze za Daewoo Espero, to bym go opluł wtedy.

Ale Skodami Favorit handlowaliście.

Ale mówimy tutaj o skodach, którymi handlowały niziny społeczne.

Czyli Daewoo Espero nie wchodziło w krąg waszych zainteresowań...

Nie. To była elitarna grupa. Grupa Jasików to była elitarna grupa złodziei, która kradła z najwyższej półki - mercedesy, bmw, audi.

A jak pan po tym czasie to ocenia? Kto stoi za tym zabójstwem? Czy my się kiedykolwiek tego dowiemy?

Nie chciałbym tutaj ferować jakichś swoich wyroków, bo - jak powiedziałem na wstępie - dopuszczam taką możliwość (hipotezę o napadzie złodziei samochodowych - przyp. red.), bo jest to możliwe, że... nie wiem: nawąchał się, napił, miał zamówienia na te espero i koleś mu wyszedł, agresywny, może chciał wyjąć broń - nie wiem, do czego tam mogło dojść - i strzelił. Dopuszczam to.

Ale samochód nie zginął. Został na miejscu.

Jest wiele dziwnych aspektów tej sprawy. Nie mi to oceniać, na szczęście.

Ale jeżeli dziwi to pana, to zastanawia się pan, kto jednak mógłby za tym stać?

W pierwszej chwili nie wierzyłem w to. Śmiałem się z tego - tak jak powiedziałem. Natomiast później, zapoznając się minimalnie z dowodami, doszedłem do wniosku, że było to możliwe. Aczkolwiek to jest 10 procent.

To zostaje 90 procent. Zastanawiał się pan nad tym?

Tak jak powiedziałem, nie chcę ferować tutaj wyroków, nie znam żadnych okoliczności, nigdy nie czytałem akt śledztwa. Zostawmy to profesjonalistom, którzy to prowadzą.

A generał Papała był na celowniku Pruszkowa?

No to jest śmieszne pytanie. Jeżeli my się baliśmy "moskitów", to byśmy się prężyli do generała? A poza tym z takimi ludźmi dało radę załatwiać różne rzeczy. Ja przypomnę, że też pan generał Hula, były Komendant Główny Policji, stał u mnie na bramce. I naprawdę krocie zarabiał.

Czyli byłoby to całkowicie bez sensu, żeby polować na jego szefa?

Oczywiście, a poza tym ten huk... Przecież my robiliśmy wszystko, żeby było jak najciszej. Bo nam huk pod koniec lat 90. był już zupełnie niepotrzebny.

Swoje się nahulaliście.

Jeżeli chodzi o sztafirowanie się, zastraszenie miasta - to był czas na to. Początek lat 90. Zrobiliśmy to modelowo, można powiedzieć: książkowo. Potem krocie z tego zbieraliśmy.

I potem wszyscy przekształcili się w biznesmenów - jak pan mówi.

Na to wychodzi.