Niezależnie od oficjalnych rezultatów obecnych wyborów Donald Trump zachowuje swoje uprawnienia prezydenckie do końca czteroletniej kadencji kończącej się w styczniu 2021 r. Jeśli zostanie wyłoniony nowy prezydent, jego zaprzysiężenie nastąpi 20 stycznia. Według amerykańskich mediów wybory prezydenta 2020 wygrał Joe Biden.

REKLAMA

Agencja AP oraz stacje CNN, NBC i Fox News ogłosiły, że demokrata Joe Biden wygrał z urzędującym szefem państwa, republikaninem Donaldem Trumpem w Pensylwanii. To oznacza, że zyskał ponad 270 głosów elektorskich koniecznych do zwycięstwa w całych wyborach prezydenckich. Zliczanie głosów jeszcze trwa, jednak w ocenie mediów przewaga demokraty jest tak duża, że może on być pewien liczby głosów elektorskich gwarantującej mu prezydenturę. Trump nie uznał zwycięstwa rywala, a jego obóz zapowiada walkę podczas ponownych przeliczeń głosów w Georgii i Wisconsin oraz utrzymuje, że w procesie wyborczym dochodziło do fałszerstw.

Amerykańscy prezydenci mają prawo pełnić swą funkcję do ostatniego dnia kadencji.

W USA prezydenta o prezydenturze nie decydują bezpośrednio wyborcy, lecz Kolegium Elektorów. Elektorzy spotykają się w stolicach swoich stanów oraz w Dystrykcie Kolumbii, by formalnie oddać swe głosy. Musi to nastąpić w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia. W tym roku taka środa wypada 14 grudnia.

6 stycznia 2021 roku zbiorą się obie izby Kongresu, by policzyć głosy elektorów i oficjalnie zatwierdzić zwycięzcę wyborów. Proces ma zwykle charakter formalny, ale teoretycznie mogą pojawić się zastrzeżenia.

Zgodnie z konstytucją Stanów Zjednoczonych w przypadku, gdyby do 20 stycznia nie został wybrany nowy prezydent i wiceprezydent, ci dotychczasowi tracą stanowiska. Wówczas to Izba Reprezentantów wybiera prezydenta, a Senat wiceprezydenta. W sytuacji remisu stanowisko prezydenta objęłaby przewodnicząca Izby reprezentantów Nancy Pelosi i pełniłaby tę funkcję do zakończenia nowych wyborów. W tym wypadku kluczowe jest, czy nowy Kongres zostanie zaprzysiężony do 20 stycznia.

Gdyby Izba Reprezentantów nie została zaprzysiężona do 20 stycznia, wciąż pozostaje w częściowym składzie Senat, złożony z 65 senatorów, którym nie skończyła się jeszcze ich sześcioletnia kadencja. W takiej sytuacji w Białym Domu zasiadłby tymczasowo trzeci w linii sukcesji prezydenckiej przewodniczący Senatu.

Trump nie składa broni

Ostateczne wyniki ze wszystkich stanów będą znane prawdopodobnie za kilka tygodni. Prezydent Trump w wydanym oświadczeniu napisał, że wybory jeszcze się nie zakończyły; jego obóz zapowiada walkę podczas ponownych przeliczeń głosów w Georgii i Wisconsin oraz utrzymuje, że w procesie wyborczym dochodziło do fałszerstw.

"Nie spodziewajcie się, że Donald Trump w najbliższym czasie zaakceptuje rzeczywistość i uzna swoją porażkę w wyborach" - takie stwierdzenie ze źródeł wewnątrz prezydenckiego sztabu zacytowała krótko po ogłoszeniu nieoficjalnych wyników CNN.

Rozmówcy stacji twierdzili, że Trump jest rozgoryczony i się "okopał".

"Może nigdy nie zaakceptować rzeczywistości" - stwierdził nawet w rozmowie z CNN niewskazany z nazwiska doradca prezydenta USA.