Izraelskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na pozycje syryjskiej armii w mieście Suwejda, zamieszkanym głównie przez Druzów. Uderzono także na kwatery syryjskiej armii w Damaszku i tamtejszy pałac prezydencki. Premier Benjamin Netanyahu zapowiedział, że Izrael będzie chronić tę mniejszość i domaga się demilitaryzacji regionu po fali krwawych starć.

REKLAMA

W ostatnich dniach w Suwejdzie, na południu Syrii, doszło do gwałtownych starć między druzyjskimi bojówkami a siłami rządowymi oraz Beduinami. Według doniesień BBC i agencji Reutera, walki pochłonęły już co najmniej 300 ofiar śmiertelnych. W odpowiedzi na eskalację, izraelskie lotnictwo zaatakowało pozycje syryjskiej armii, by – jak podkreślił premier Netanyahu – "zapobiec zagrożeniu dla Druzów".

Izrael domaga się całkowitej demilitaryzacji Suwejdy i okolic, argumentując, że obecność syryjskich wojsk i uzbrojonych milicji stanowi zagrożenie zarówno dla lokalnej ludności, jak i dla bezpieczeństwa granic państwa żydowskiego. Premier Netanyahu zapewnił, że Izrael nie dopuści do krzywdy Druzów i będzie reagował na wszelkie próby destabilizacji regionu.

W środę izraelskie siły zbrojne przeprowadziły także intensywne ataki na stolicę Syrii, Damaszek. Według informacji przekazanych przez syryjskie władze oraz korespondentów światowych agencji, izraelskie wojska przez cały dzień prowadziły ostrzał wybranych celów w mieście.

Wśród zaatakowanych obiektów znalazły się pałac prezydencki, ministerstwo obrony oraz wejście do gmachu dowództwa syryjskiej armii.

Izrael: „Chcemy chronić Druzów”

Izraelskie władze podkreślają, że działania armii mają na celu ochronę społeczności druzyjskiej w Syrii. Minister obrony Israel Kac zapowiedział, że Izrael będzie bronić Druzów i zadawać "bolesne ciosy" syryjskim władzom, dopóki nie wycofają się one z prowincji Suwejda. Kac zwrócił się także do 150-tysięcznej społeczności druzyjskiej w Izraelu, zapewniając o wsparciu dla ich syryjskich współwyznawców.

Do eskalacji doszło po niedzielnych starciach między Druzami a sunnickimi Beduinami w południowej Syrii. Interwencja syryjskiej armii doprowadziła do kolejnych walk, po których Druzowie oskarżyli siły rządowe o egzekucje, grabieże i podpalenia domów cywilów. We wtorek grupa izraelskich Druzów próbowała przedostać się do Syrii, domagając się interwencji w obronie swojej społeczności.

Działania izraelskiej armii spotkały się z krytyką ze strony Turcji. Ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju oceniło, że ataki mają na celu sabotowanie procesu pokojowego w Syrii po obaleniu reżimu Baszara al-Asada. Izraelski rząd pozostaje w stałym kontakcie z władzami USA w sprawie sytuacji na granicy z Syrią.

Kim są Druzowie? Tajemnicza mniejszość Bliskiego Wschodu

Druzowie to jedna z najbardziej tajemniczych i zamkniętych wspólnot religijnych Bliskiego Wschodu. Choć ich liczebność nie przekracza dwóch milionów, odgrywają istotną rolę w polityce i historii regionu.

Druzowie wywodzą się z XI wieku, a ich religia powstała na bazie ismailickiego islamu (odłam szyizmu - jednego z dwóch głównych odłamów Islamu), wzbogaconego o elementy filozofii greckiej, gnostycyzmu i innych tradycji. Ich doktryna jest ściśle strzeżona i niedostępna dla osób spoza wspólnoty. Druzowie nie przyjmują nowych wyznawców, a ich religia opiera się na zasadach lojalności wobec wspólnoty i kraju zamieszkania.

Największe skupiska Druzów znajdują się w Syrii (głównie w regionie Suwejda), Libanie i Izraelu. W każdym z tych krajów Druzowie zachowują odrębną tożsamość, ale często angażują się w życie polityczne i wojskowe państw, w których żyją. W Izraelu służą w armii, w Syrii i Libanie mają własne milicje i przedstawicieli w parlamencie.

Druzowie starają się zachować neutralność w konfliktach, jednak często stają się celem ataków lub są wciągani w lokalne spory. W Syrii, zwłaszcza w regionie Suwejda, wielokrotnie byli ofiarami walk między siłami rządowymi a różnymi grupami zbrojnymi. Ich położenie geopolityczne sprawia, że są ważnym elementem układanki na Bliskim Wschodzie.