Senat może zakończyć prace tak, by wybory odbyły się 28 czerwca. Ale PiS musi spełnić warunki opozycji - deklaruje w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

REKLAMA

W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" marszałek Senatu przyznaje, że w sprawie ustawy o wyborach prezydenckich jest sporo punktów, które wymagają rozstrzygnięć, np. kwestia praw nabytych kandydatów, czyli możliwość startu na podstawie podpisów zebranych do wyborów 10 maja.

Musi być zagwarantowany stosowny, zgodny ze zdrowym rozsądkiem, przyzwoity i sprawiedliwy czas na zebranie podpisów przez ewentualnych nowych kandydatów. Pytanie, czy ci "starzy" nie powinni też tego zrobić (...). Nie stałoby się nic złego, gdyby wszyscy kandydaci musieli ponownie zebrać podpisy, o ile dostaną na to stosowny czas. Ale czy taka poprawka będzie, jak zdecydują senatorowie, trudno mi przewidzieć - mówi.

W ocenie marszałka Senatu na zebranie 100 tys. podpisów powinno być zagwarantowane od 10 do 14 dni.

Zdaniem Grodzkiego problem stanowi też kwestia finansowania kampanii. Zauważa, że nowi kandydaci będą mogli wydać tylko 50 proc. limitu kampanijnego, podczas gdy starzy dotychczas mogli wydać 100 proc.

Marszałek Senatu zwraca też uwagę na uprawnienia ministra zdrowia, który na mocy ustawy będzie mógł w co najmniej jednej gminie nakazać korespondencyjną formę wyborów.

Tak nie powinno być. O tym powinna decydować PKW na wniosek ministra. A jeśli sytuacja epidemiczna na danym obszarze byłaby trudna, to należałoby np. zamknąć tam wszystkie restauracje, wyposażyć komisje wyborcze w dodatkowe środki ochrony osobistej czy zarządzić, że do lokalu wyborczego może wejść jedna osoba. Nie może być tak, że minister zdrowia, który ma się nijak do wyborów, będzie decydował, że np. w Warszawie nie odbędą się tradycyjne wybory - ocenia Grodzki.

"Nikt nie chce, by mandat nowo wybranego prezydenta był podważany"

Przyznaje, że jest możliwe, że ustawa wyjdzie z Senatu w przyszłym tygodniu. Kluczowe są posiedzenia komisji, na których zawsze pojawiają się ciekawe opinie i osądy. Jeżeli zagwarantowane będzie 10-14 dni na zbieranie podpisów - a żeby to osiągnąć, Senat musiałby odesłać Sejmowi ustawę 27, 28 maja - to wszystko jest możliwe - podkreślił.

Zdaniem Grodzkiego Senat wprowadzi poprawki gwarantujące minimalną długość terminów wyborczych, a także te dotyczące praw nabytych kandydatów czy finansowania kampanii.

Kluczem jest to, by wokół poprawek Senatu, choćby tych najważniejszych, gwarantujących w pełni demokratyczne wybory, była ponadpolityczna zgoda. Nikt nie chce, by mandat nowo wybranego prezydenta był podważany, musimy głosowaniu nadać wszystkie cechy wyborów demokratycznych oraz zapewnić, by wynik odpowiadał woli narodu. A będzie to szalenie trudne, bo galimatias prawny, który wywołała nieroztropna decyzja PiS o wyborach korespondencyjnych, powoduje, że balansujemy na cienkiej linie - mówił.