W momencie, gdy w Waszyngtonie częściej mówi się o możliwym dogadaniu się z Rosją i chwali się antywojenne sygnały Władimira Putina, przed senacką komisją ds. sił zbrojnych staje dowódca sił NATO w Europie i mówi: "Rosja stanowi chroniczne zagrożenie, a w przyszłości będzie to zagrożenie rosnące". Gen. Christopher Cavoli nie ma wątpliwości, że Rosja jest państwem, które jest gotowe użyć siły dla spełnienia swoich celów.

REKLAMA

Dowódca sił NATO w Europie gen. Christopher Cavoli wystąpił w czwartek przed senacką komisją ds. sił zbrojnych w ramach wysłuchania dotyczącego rozmieszczenia sił amerykańskich w Europie. Wojskowy - wbrew lansowanej w Waszyngtonie narracji, że z Rosją należy się dogadać - podkreślił, że Rosja stanowi bardzo duże zagrożenie.

Rosja stanowi chroniczne zagrożenie, a w przyszłości będzie to zagrożenie rosnące. To państwo gotowe do użycia siły militarnej w celu osiągnięcia swoich celów geopolitycznych, które obecnie aktywnie prowadzi kampanię destabilizacyjną w Europie i poza nią - powiedział dowódca sił NATO na Starym Kontynencie.

Generał, który tego lata zakończy służbę na stanowisku szefa Dowództwa Europejskiego i jednocześnie naczelnego dowódcy sojuszniczego w Europie (SACEUR), mówił, że choć docelowo chciałby, aby narodowe siły europejskie stanowiły podstawę obrony wschodniej flanki NATO, to jest to obecnie mało prawdopodobne, bo niektóre państwa - np. bałtyckie - są po prostu zbyt małe, by mogły same zapewnić sobie bezpieczeństwo.

Siły USA wnoszą zdolności, których nikt inny nie ma, i mogą poruszać się najszybciej. Potrzebuję ich więc w miejscach, w których mogą być wyszkoleni i gotowi, gdzie mają infrastrukturę i porozumienia polityczne, porozumienia międzynarodowe do szybkiego ich rozmieszczenia - powiedział wojskowy.

Wtórował mu republikański szef senackiej komisji ds. sił zbrojnych Roger Wicker, który stwierdził, że siły USA powinny zostać przesunięte bardziej na wschód Europy. Dyskusja wywiązała się w związku z zapowiadanym przez administrację Donalda Trumpa wycofaniem zaangażowania Amerykanów w obronę Europy.

Odnosząc się do sytuacji w Ukrainie i udzielanej przez Stany Zjednoczone pomocy, gen. Christopher Cavoli ocenił, że choć Kijów prawdopodobnie nie zdoła wyzwolić wszystkich swoich terytoriów, nie jest skazany na porażkę z Rosją. Podkreślił jednak, że mimo częściowego rozwiązania swoich problemów kadrowych oraz rodzimej produkcji uzbrojenia, Ukraina wciąż polega na USA, jeśli chodzi o zaawansowaną obronę powietrzną.

Przyznał jednocześnie, że armia rosyjska, mimo ponoszonych strat, była w stanie rozbudować swoje siły "szybciej niż przewidywali to analitycy". Ocenił przy tym, że nie spodziewał się, że Ukraina będzie "w stanie zniszczyć tak dużo rosyjskich zdolności bojowych", wymieniając przy tym liczbę 4 tys. czołgów.

Krytyka planów Donalda Trumpa

Pytany o rozważane przez Waszyngton zmiany dotyczące rezygnacji z podwójnej roli dowódcy sił USA w Europie i naczelnego dowódcy sił NATO (SACEUR), gen. Christopher Cavoli przyznał, że taki ruch mógłby się wiązać z "wyzwaniami". Sugerował, że jedną z komplikacji byłaby kwestia kontroli nad bronią jądrową w razie konfliktu.

Jak mówił, "Stany Zjednoczone zawsze gwarantowały NATO pewną ilość sił nuklearnych", które miałyby być użyte przez naczelnego dowódcę sojuszniczego w Europie "w konflikcie, za zgodą Stanów Zjednoczonych i pozostałych państw". Wszystko to dzieje się pod dowództwem i kontrolą SACEUR-a. Gdyby SACEUR nie był amerykańskim oficerem, musielibyśmy znaleźć inny sposób, aby to zrobić - dodał.

Zarówno on, jak i zeznający obok niego dowódca Sił Zbrojnych USA w Afryce (AFRICOM) gen. Michael Langley ocenili też, że trudne byłoby planowane przez prezydenta USA połączenie obydwu dowództw. Szef AFRICOM przekonywał o strategicznym znaczeniu Afryki, w tym rosnącym zagrożeniu islamskiego terroryzmu na kontynencie, a także wpływach Chin i Rosji. Ocenił też, że Chiny starają się obecnie zwiększyć swoje wpływy, wykorzystując demontaż amerykańskiej agencji pomocowej USAID.