Internetowe boty były bardzo aktywne i miały istotny udział w manipulacji opinią publiczną po inwazji Rosji na Ukrainę - twierdzą australijscy naukowcy. Wyniki ich badań wskazują na to, że w ciągu pierwszych dwóch tygodni wojny boty odpowiadały na Twitterze za 60 do nawet 80 procent wpisów pod popularnymi hasztagami wspierającymi jedną lub drugą stronę. Badacze z University of Adelaide School of Mathematical Sciences opublikowali swoje obserwacje na portalu preprintów arXiv, zaprezentują je w przyszłym miesiącu podczas International Conference on Social Informatics w Glasgow. Twierdzą, że największy wpływ na innych miały jednak rzeczywiste, prorosyjskie konta.

REKLAMA

Autorzy pracy przeanalizowali 5 203 764 tweety, retweety, cytaty i odpowiedzi opublikowane na Twitterze między 23 lutego a 8 marca 2022 roku, pod hasztagami @StandWithPutin, @StandWithRussia, @SupportRussia, @StandWithUkraine, @StandWithZelenskyy i @SupportUkraine. "Okazało się, że nawet 60-80 procent wpisów pochodziło wtedy z kont botów" - mówi współautor pracy, Joshua Watt - "Wprowadziły one do dyskusji więcej niepokoju i miały wpływ na dyskusje dotyczące między innymi tego, czy zostać na Ukrainie, czy uciekać. Pojawiło się więcej wpisów zawierających słowa: wstyd, terrorysta, zagrożenie, czy panika".

"Przy okazji zauważyliśmy, że rzeczywiste prorosyjskie konta miały największy wpływ na przebieg dyskusji na temat wojny, szczególnie na kontach, które były proukraińskie" - dodaje Watt.

Proukraińskie boty miały mniejsze znaczenie, jeśli już wpływały raczej na rzeczywiste, proukraińskie konta. Prorosyjskie konta głównie promowały wtedy cele rosyjskiej "operacji specjalnej", podawały informacje o rzekomych pracach nad ukraińską bronią biologiczną i poddaniu się prezydenta Wołodymyra Zełeńskiego.

Ukraińskie konta koncentrowały się na podkreślaniu sukcesów własnych wojsk i podważaniu kompetencji Rosjan, apelach o pomoc wojskową Zachodu. Chętnie i często podawano informacje o pilocie myśliwca MiG-29, zwanym "duchem Kijowa", który w pierwszym dniu wojny miał zestrzelić nad stolicą kilka samolotów wroga.

Autorzy są przekonani, że to pierwsza praca, która tak kompleksowo analizuje internetowe kampanie wpływu podczas wojny na Ukrainie.

"Do tej pory wojny były prowadzone przede wszystkim w wymiarze fizycznym, z wykorzystaniem armii, lotnictwa i marynarki wojennej. Media społecznościowe stworzyły nową przestrzeń, w której opinia publiczna może być przedmiotem manipulacji na bardzo dużą skalę. W tej przestrzeni może dochodzić do manipulowania przebiegiem dyskusji, zakłócania jej i podważania zaufania publicznego" - podkreśla Watt.

"Nasze badania potwierdzają, że mamy z tym do czynienia podczas wojny Rosji z Ukrainą, pozwalają na statystyczną ocenę, w jakim stopniu" - dodaje współautorka pracy, Bridget Smart - "Wykorzystanie różnych, istniejących technik oceny, na ile działanie botów wpływa na rzeczywistych użytkowników, otwiera nowe możliwości zrozumienia mechanizmów takich złowrogich kampanii i oceny ich faktycznej skuteczności. Wyraźnie widać, że media społecznościowe powinny być lepiej wyposażone w instrumenty pozwalające taką działalność botów wykrywać i ograniczać".

Autorzy wyrażają przekonanie, że skoro media społecznościowe mogą być podczas konfliktu ważnym narzędziem, rządy państw powinny móc egzekwować od nich ściślejsze trzymanie się zasad.