Czy działania brytyjskiego rządu na rzecz wsparcia właścicieli i pracowników restauracji - tak zwany program EOHO (eat-out-to-help-out) - przyczyniły się do napędzenia pandemii? Zdaniem Thiemo Fetzera z Wydziału Ekonomii University of Warwick, tak właśnie było. Pokazują to analizy sytuacji epidemicznej z lata ubiegłego roku. Wprowadzony przez rząd w sierpniu, po pierwszej fali, program dopłat do posiłków w restauracjach, który kosztował blisko 850 milionów funtów, przełożył się na wzrost liczby zakażeń koronawirusem w sierpniu i wrześniu o przeciętnie 11 procent. Biorąc pod uwagę straty związane z późniejszymi, związanymi z drugą falą obostrzeniami, jego sukces staje pod znakiem zapytania.

REKLAMA

Po pierwszej fali pandemii i zamknięciu kraju rząd w Londynie postanowił wprowadzić program dopłat do posiłków w restauracjach, by ożywić popyt i wesprzeć całą mocno dotkniętą skutkami lockdownu branżę.

W Wielkiej Brytanii wyglądało to tak, że od 3 do 31 sierpnia zeszłego roku w blisko 60 tysiącach zgłoszonych do programu restauracji, od poniedziałku do środy, można było jeść posiłek z 50-procentową rządową dopłatą. Indywidualnie ta dopłata do posiłku nie mogła przekraczać 10 funtów, ale nie było ograniczeń, ile razy dana osoba w tym czasie z oferty skorzysta. Nie było przy tym dopłat do napojów alkoholowych. W sumie dopłacono do 160 milionów posiłków, co kosztowało około 849 milionów funtów. Program EOHO uznano za sukces. Przedsięwzięcie dało równocześnie służbom sanitarnym wyjątkową okazję do badań epidemicznych.

Co oczywiste, do restauracji ściągnięto więcej klientów. Dotyczyło to przy tym dni, kiedy tradycyjnie liczba ich klientów jest mniejsza. W porównaniu z rokiem 2019 ten wzrost w objęte promocjami dni sięgał od 10 do nawet 200 procent. I natychmiast przełożył się na wzrost liczby zakażeń. Zaobserwowano ten wzrost już tydzień po rozpoczęciu programu, najsilniej w rejonach, gdzie udział w programie zgłosiło najwięcej restauracji.

Efekt wyhamował tydzień do dwóch tygodni po zakończeniu EOHO. Co ciekawe, dało się zaobserwować nawet bardziej subtelne efekty, tam gdzie pogoda była w czasie obiadowym gorsza, padał deszcz i ludziom nie chciało się wychodzić do restauracji, wzrost liczby zakażeń był niższy. W sumie oceniono, że zwiększona za sprawą programu wsparcia dla restauracji liczba klientów przełożyła się na wzrost liczby zakażeń w sierpniu i wrześniu ubiegłego roku o mniej więcej 11 procent.

Na początku udział zakażeń w restauracjach sięgał przy tym około 5 procent, pod koniec programu wzrósł do około 20 procent. Trzeba przy tym pamiętać, że liczba dodatkowych, nieobjawowych zakażeń koronawirusem była prawdopodobnie jeszcze większa.

Warto postawić pytanie, czy działania rządu w tym zakresie opłacały się, czy nie opłacały. Autor pracy, opublikowanej w czasopiśmie "The Economic Journal" pod prowokującym tytułem: "Dofinansowanie rozprzestrzeniania Covid-19" przyznaje, że przed wprowadzeniem tego programu ostrzegano, że ściąganie ludzi do restauracji będzie miało takie konsekwencje. Widać, że nie było w tym przesady.

Program kosztował z pieniędzy podatników blisko 850 milionów funtów i był początkowo uznawany za kosztowny, ale znaczący sukces. Jednak po zakończeniu programu zwiększone zainteresowanie posiłkami w restauracjach od poniedziałku do środy natychmiast spadło. Czy jeśli doda się do tego negatywne skutki epidemiczne, EOHO pozostanie więc sukcesem? To istotne pytanie w sytuacji, kiedy jesienią trzeba było wprowadzić w Wielkiej Brytanii kolejne silne obostrzenia, które przyniosły dalsze straty. Zwracając pod uwagę na to, że od sierpnia 2020 roku zmarło tam z powodu Covid-19 jeszcze około 80 tysięcy osób, autor twierdzi, że negatywne, zdrowotne i ekonomiczne skutki programu zdecydowanie przewyższyły, związane z nim krótkotrwałe, gospodarcze zyski.