Według sondażu Pew Research Center, większość Amerykanów opowiada się za bezpośrednimi wyborami prezydenta, bez udziału Kolegium Elektorów, które formalnie decyduje, kto ma być prezydentem. Rośnie poparcie dla takiego rozwiązania.

REKLAMA

Wybory powszechne i bezpośrednie preferowało ok. 63 proc. ankietowanych. Zachowania Kolegium Elektorów wolałoby 35 proc. respondentów.

Poparcie dla wyboru prezydenta przez większość uprawnionych do głosowania rośnie. W styczniu 2021 roku, 55 proc. Amerykanów pragnęło takiej zmiany. 43 proc. wciąż chciało wówczas utrzymania Kolegium Elektorskiego.

W historii USA było pięciu prezydentów, o których wyborze zadecydowało głosowanie elektorów, chociaż nie uzyskali poparcia większości Amerykanów. Byli to John Quincy Adams, Rutherford B. Hayes, Benjamin Harrison, a w ostatnich latach George W. Bush oraz Donald Trump.

Podczas gdy obecnie przejście na system głosowania bezpośredniego popiera 80 proc. Demokratów, to opowiada się za tym tylko 42 proc. Republikanów. Liczba tych ostatnich także jednak wzrosła z 27 proc. odnotowanych po wyborach prezydenckich w 2016 roku.

Podział zarysowuje się także zależnie od wieku. Wśród młodszych Amerykanów od 18 do 29 roku życia 7 na 10 wolałoby system głosowania bezpośredniego. Podobną opinię wyraziło 56 proc. ludzi 65-letnich, lub starszych.

Kolegium Elektorów składa się z 538 osób. Jest równe liczbie Senatorów oraz członków Izby Reprezentantów i dodatkowo trzech ze stołecznego Dystryktu Kolumbia Waszyngtonu, chociaż amerykańska stolica nie ma swojej reprezentacji w Kongresie.

Sposób wybierania elektorów różni się w zależności od stanu, ale generalnie partie zgłaszają nazwiska kandydatów. Są oni wyłaniani na stanowych konwencjach lub przez tzw. konferencje partyjne.