Podczas gdy Polska ocenia naruszenie przez drony przestrzeni powietrznej NATO za najpoważniejszą prowokację od II wojny światowej, rosyjskie media bagatelizują sprawę, a propaganda wykonuje prawdziwe akrobacje, by unikać tematu. Kreml nie komentuje sprawy, a oficjalna narracja skupia się na innych wydarzeniach, takich jak protesty w Paryżu czy izraelski atak w Katarze.

REKLAMA

Po tym, jak Polska poinformowała o zestrzeleniu rosyjskich dronów w swojej przestrzeni powietrznej, premier Donald Tusk określił to jako prowokację ze strony Moskwy, która - jego zdaniem - stanowi największe zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju od zakończenia II wojny światowej. Tymczasem rosyjska telewizja państwowa niemal całkowicie pominęła ten temat w swoich głównych serwisach informacyjnych.

Zdziwienie faktem wyraził nawet czołowy ideolog Kremla. Aleksander Dugin, cytowany przez agencję Reutera, powiedział:

To dziwne, że incydent w Polsce nie jest przedmiotem dyskusji w naszych mediach, albo jest omawiany skrótowo i fragmentarycznie.

Kanał Pierwszy rosyjskiej telewizji skupił się na zatrzymaniu rzekomego sabotażysty zwerbowanego przez Ukrainę, sukcesach ofensywy w Donbasie oraz protestach we Francji. W relacjach pojawiły się także informacje o izraelskim ataku na Katar i reportaż o legendarnym pociągu "Słowik". O incydencie z dronami nad Polską nie wspomniano ani słowem.

Podczas gdy główne rosyjskie kanały telewizyjne niemal całkowicie pominęły temat, agencje informacyjne takie jak TASS i RIA Nowosti z dużym opóźnieniem opisały incydent z dronami, unikając odniesień do pochodzenia maszyn i skupiając się na reakcji Kremla na polskie oskarżenia. Wiodące rosyjskie serwisy, m.in. Kommiersant i RBK, również wyrywkowo informowały o incydencie i reakcji NATO.

Rosja testuje Zachód

Zapytany o komentarz do incydentu rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził: Nie chcielibyśmy w żaden sposób tego komentować. To nie nasza odpowiedzialność - to prerogatywa Ministerstwa Obrony. Resort obrony Rosji, w oświadczeniu wydanym ponad 13 godzin po polskiej interwencji, poinformował, że przeprowadził atak na cele wojskowo-przemysłowe w zachodniej Ukrainie, używając broni dalekiego zasięgu i dronów, ale nie zamierzał atakować celów w Polsce.

Według rosyjskiego ministerstwa, drony "które rzekomo przekroczyły granicę z Polską", mają zasięg nie większy niż 700 km.

Zachodnie służby wywiadowcze podkreślają, że Rosja od lat stosuje taktykę "wojny hybrydowej", testując obronę i technologie państw NATO. Prezydent Władimir Putin wielokrotnie zapewniał, że twierdzenia o możliwym ataku Rosji na państwa NATO są "nonsensowne" i mają jedynie na celu przedstawienie Rosji jako wroga. Kreml podkreśla, że nie zamierza eskalować konfliktu z Sojuszem Północnoatlantyckim. Niestety fakty mówią co innego.