Rosyjska Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) opublikowała informację o przygotowaniach do rzekomego sabotażu, którego mają dokonać agenci NATO na tzw. flocie cieni. Tym samym flota cieni "opuściła cień" i została oficjalnie zaprezentowana przez rosyjskie władze. W publikacjach prezentowanych przez czołowe rosyjskie agencje jest mowa o spowodowaniu gigantycznej katastrofy ekologicznej na wodach międzynarodowych. Dlaczego NATO ma dokonać tak niecnego czynu?

REKLAMA

Inicjatorem planu mają być - według Rosjan - brytyjskie służby, które "zaangażują sojuszników z NATO". O sprawie informują agencje TASS i Ria Novosti.

Katastrofa ekologiczna na wodach międzynarodowych

Zachód ma uderzyć w rosyjską flotę cieni. To nieformalny termin używany do opisu flotylli statków, które przewożą rosyjską ropę naftową i produkty naftowe z pominięciem międzynarodowych sankcji oraz ograniczeń nałożonych na Rosję po inwazji na Ukrainę. Statki często zmieniają banderę kraju, pod którą pływają, są stare i skorodowane, i mogą spowodować katastrofę ekologiczną w dowolnym momencie. W kilku przypadkach było blisko, ale obyło się bez totalnej tragedii. Teraz Rosjanom mają "pomóc" służby wrogich krajów.

"Brytyjskie służby specjalne planują zaangażować sojuszników z NATO w masową obławę na 'flotę cieni'" - czytamy w oświadczeniu, cytowanym przez TASS. Pretekstem do "masowej obławy" ma być dokonanie aktu sabotażu z udziałem jednego lub grupy tankowców.

"Plan zakłada zorganizowanie poważnego aktu sabotażu, którego straty mogłyby doprowadzić do uznania transportu rosyjskiej ropy za zagrożenie dla całej żeglugi międzynarodowej" - informuje rosyjska agencja, powołując się na oświadczenie rosyjskich służb.

: https://t.co/PrFRLn21uK pic.twitter.com/Ywk2Ml4bWX

MID_RFAugust 4, 2025

NATO zdemaskowane?

Rosjanie ze szczegółami opisali rzekomo przygotowywaną operację. Według SWR w Londynie rozważane są dwa scenariusze. Pierwszy z nich zakłada spowodowanie wypadku w jednym z morskich przesmyków, wąskich przejść, np. w cieśninie. Zdaniem Moskwy taki wypadek dałby pretekst Zachodowi do przeprowadzenia szczegółowych kontroli statków, które mogą nie przestrzegać prawa morskiego i nie spełniać norm bezpieczeństwa.

Drugi scenariusz proponowany przez SWR wydaje się być nieco bardziej spektakularny. Oto zachodnie służby mają szykować się do podpalenia statku stojącego w porcie państwa będącego handlowym partnerem Rosji. "Oczekuje się, że pożar spowoduje znaczne uszkodzenia infrastruktury portowej i rozprzestrzeni się na inne statki, co będzie wymagało międzynarodowego dochodzenia" - informuje TASS. W czym ma pomóc Zachodowi międzynarodowe śledztwo w sprawie pożaru w porcie w Indiach czy Chinach, skoro kraje NATO już prowadzą dochodzenia w sprawie rosyjskich zbrodni w Ukrainie czy porywania ukraińskich dzieci? Odpowiedź na to pytanie ginie w odmętach rosyjskich archiwów wywiadowczych.

Żeby było ciekawiej: Londyn - zdaniem rosyjskiego wywiadu - nie weźmie spraw we własne lub sojusznicze ręce, ale powierzy zadanie sabotowania rosyjskich statków floty cieni - Ukraińcom. Na dodatek, Brytyjczycy oddadzą Kijowowi realizację ponurego planu nie po to, by zatrzeć ślady, ale po to, by je odkryć! "Międzynarodowe śledztwo pociągnęłoby do odpowiedzialności Rosję lub w najgorszym razie Ukrainę za wypadek, podobnie jak w przypadku eksplozji gazociągu Nord Stream" - ujawnia TASS.

Zrzucanie winy na Ukrainę za zdemolowanie systemu żeglugi morskiej na wodach międzynarodowych, nie brzmi jak dobry sposób na podkopanie światowej pozycji Rosji.

Główny cel: Zyskanie przychylności Trumpa

Cały spisek wymierzony jest w jeden cel: chodzi o "wykorzystanie efektu medialnego", by zjednać sobie Trumpa. Dlaczego prezydent USA, który z dużą swobodą likwiduje kolejne inicjatywy związane z ekologią i ochroną klimatu, miałby przejąć się pożarem tankowca w porcie w Szanghaju? Nie wiadomo. Wiadomo natomiast Rosjanom, jaki efekt chcą uzyskać Brytyjczycy wraz z sojusznikami.

"Celem jest zmuszenie Waszyngtonu, wbrew jego interesom narodowym, do nałożenia najsurowszych sankcji wtórnych na rosyjskich nabywców zasobów energetycznych, przedstawiając ich jako 'pośrednich winowajców tragedii'" - brzmi konkluzja cytowanego komunikatu SWR.

Komunikat ukazuje się w momencie, gdy Donald Trump zapowiedział właśnie, że już ukarze Indie za handel z Rosją. Prezydent USA mówił o tym przez ostatnie dni, a w poniedziałek po prostu potwierdził informację. Podpalony tankowiec raczej niewiele zmieni w kontekście polityki amerykańskiej wobec Moskwy.

Kilka faktów

W grudniu 2024 roku na Morzu Czarnym doszło do katastrofy dwóch rosyjskich tankowców. Wołgonieft 212 i Wołgonieft 239 złamały się w pół w czasie silnego sztormu. Rosyjskie kanały na Telegramie podawały wówczas, że oba statki przewoziły około 4 tys. ton mazutu, ciężkiego oleju opałowego, którego wyciek uznaje się za niezwykle groźny dla środowiska.

Katastrofa Wołgoniefta 212 i Wołgoniefta 239 miała być spowodowana błędem ludzkim, ale statki budowano w latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku, co prawdopodobnie nie pomogło w zapobieżeniu nieszczęściu. Po katastrofie nie wszczęto międzynarodowego śledztwa i nie zorganizowano "masowej obławy" na flotę cieni. Miesiąc później władzę w USA przejął natomiast Donald Trump, który do niedawna wypowiadał się na temat rosyjskich władz nader pochlebnie i pojednawczo.

Również w 2024 roku Politico informowało, że incydenty związane z wyciekami z rosyjskich tankowców pływających pod obcymi banderami nie należą do rzadkości. 100 km od wybrzeży Szkocji, brytyjska straż przybrzeżna odkryła ponad dwudziestokilometrowy ślad, ciemną plamę, którą - według wszelkich danych - pozostawił tankowiec Innova, przewożący wówczas milion baryłek objętej sankcjami ropy. Nie niepokojony "obławą" Innova dostarł spokojnie do Indii, by rozładować ropę zabraną z Murmańska.

Statki "floty cieni" często pływają pod tzw. "wygodną banderą", co utrudnia ustalenie ich właścicieli i operatorów. Tankowce regularnie wyłączają systemy identyfikacji AIS, uniemożliwiając śledzenie ich tras. Powszechne są także przeładunki ropy na otwartym morzu, z dala od portów i radarów, co pozwala ukryć pochodzenie ładunku.

Dodatkowo, wiele z tych jednostek nie posiada międzynarodowego ubezpieczenia i nie przechodzi regularnych inspekcji technicznych. Brak współpracy niektórych państw oraz luki w prawie morskim sprawiają, że działalność "floty cieni" jest bardzo trudna do wykrycia i monitorowania. W praktyce, dokonanie "obławy" jest niewykonalne.

Równolegle rosyjskie i chińskie łajby likwidowały strategiczne infrastruktury krajów NATO na dnie Morza Bałtyckiego i również nie spotkało się to ze specjalnie ostrą odpowiedzią Zachodu. Wzmocniono patrole wokół kluczowych punktów na morzu i zatrzymano podejrzany statek w Zatoce Fińskiej. To tyle, jeśli chodzi o groźną postawę krajów bloku zachodniego.

Innymi słowy, Rosja po raz kolejny próbuje stworzyć na użytek wewnętrzny wizerunek kraju oblężonego, przeciwko któremu inne kraje nieustannie knują. Znamy ten sposób prowadzenia polityki od dawna. Jest typowy dla obecnych władz na Kremlu. W unikalnym komunikacie Służby Wywiadu Zagranicznego może też oczywiście chodzić o przygotowanie gruntu pod własną prowokację i np. oskarżenie Ukraińców.

Przyznanie się jednak wprost, że Moskwa korzysta z floty cieni do unikania sankcji, jest jednak niewątpliwie cennym krokiem na drodze do zażegnania nieporozumień na handlowych morskich szlakach.