​Gwałtowne pożary nawiedzają zachodnią Turcję. Już drugi dzień z rzędu strażacy walczą z ogniem w Izmirze - nadmorskiej prowincji popularnej wśród turystów. W niedzielę sytuacja była na tyle poważna, że władze lotniska Adnan Menderes postanowiły o jego czasowym zamknięciu.

REKLAMA

Turecki minister leśnictwa Ibrahim Yumakli poinformował, że pożary we wspomnianej prowincji zostały podsycone w ciągu nocy przez wiatr wiejący z predkością 40-50 km/h. Jego wypowiedź zacytował Reuters.

Władze ewakuowały m.in. cztery wioski i dwie dzielnice miejskie.

Jak informuje portal Mirror.co.uk, ogień, z którym walczono w niedzielę, wybuchł na granicy dzielnic Menderes i Seferihisar i zagrażał zarówno mieszkańcom, jak i przebywającym w regionie turystom.

Według informacji przekazanych przez lokalne media, tego dnia przez kilka godzin żadne samoloty nie mogły lądować ani startować z lotniska w Izmirze. Zawieszono lub odwołano loty m.in. do Londynu, Stambułu, Kopenhagi, Kolonii czy Sofii. Część rejsów została przekierowana na inne lotniska.

Służby ratownicze walczyły z żywiołem zarówno z powietrza, jak i z ziemi. Do akcji skierowano dwa samoloty gaśnicze czy śmigłowiec. Lotnisko Adnan Menderes zostało ponownie otwarte dla ruchu lotniczego w niedzielę tuż przed godziną 22:00 czasu lokalnego.

Przyczyna pożaru nie jest na razie znana. W ostatnich dniach w regionie odnotowano kilka poważnych pożarów, które zmusiły do ewakuacji setki rodzin. Według tureckich służb leśnych tylko w dniach 24-25 czerwca w kraju wybuchło co najmniej osiem dużych pożarów. Wiele z nich miało związek z działalnością rolniczą czy niewłaściwą utylizacją odpadów.

W mediach pojawiają się także doniesienia o pożarach w prowincjach Sakarya i Antalya. Portal Independent przypomina, że ubiegłoroczny lipiec był w Turcji najgorętszy od 53 lat. W Şırnak, na południowym wschodzie kraju odnotowano wówczas temperaturę 45,9 stopni Celsjusza.