Na ciele Prince'a nie znaleziono żadnych śladów urazów wobec czego nic nie wskazuje na to, że piosenkarz popełnił samobójstwo - poinformowała policja po sekcji zwłok artysty. Przyczyna jego śmierci nie jest jednak jeszcze znana.

REKLAMA

W tej chwili nie mamy powodu, by sądzić, że to było samobójstwo. Na ciele Prince'a nie ma też żadnych widocznych śladów urazu - powiedział szeryf Jim Olson, którego urząd bada okoliczności śmierci piosenkarza.

Na tym etapie nie ma żadnych informacji o przedawkowaniu - powiedziała rzeczniczka biura koronera, odnosząc się do spekulacji na temat przyczyny śmierci Prince'a. Według niektórych amerykańskich mediów piosenkarz mógł przedawkować leki.

Autopsję, która trwała około czterech godzin, przeprowadzono w zakładzie medycyny sądowej w Ramsey. Ustalenie przyczyny śmierci Prince'a może potrwać nawet kilka tygodni.

Ciało artysty przekazano już rodzinie. Słynny piosenkarz został w czwartek znaleziony martwy w swoim domu w Chanhassen w stanie Minnesota. Miał 57 lat. Według portalu TMZ w zeszłym tygodniu trafił on na krótko do szpitala z powodu powikłań po grypie.

Prince (Prince Rogers Nelson) był innowacyjnym piosenkarzem, kompozytorem, autorem tekstów, grał na gitarze, instrumentach klawiszowych i perkusyjnych. W swej muzyce łączył jazz, funk i disco. Do jego największych przebojów należą: "Purple Rain", "Kiss", "Raspberry Beret", "Little Red Corvette", "Let's Go Crazy" i "When Doves Cry". Zdobył sławę jeszcze w latach 70.; przez dziesięciolecia był jedną z najbardziej nowatorskich i ekscentrycznych postaci na amerykańskiej scenie pop. Wielokrotnie zdobywał nagrody Grammy, w 2004 roku został wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame.

Najnowszy album Prince'a "HITnRUN: Phase Two" ukazał się w grudniu 2015 r. Jeszcze w zeszłym tygodniu artysta był na tournee po Stanach Zjednoczonych.

(abs)