Dziesiątki imigrantów zostało aresztowanych w wyniku obław, które w weekend przeprowadzili w Bostonie i okolicznych miejscowościach federalni agenci imigracyjni.
- W Bostonie aresztowano dziesiątki imigrantów podczas operacji "Patriot 2.0".
- Wśród zatrzymanych są osoby oskarżone o poważne przestępstwa, m.in. napaść seksualną, handel narkotykami i działalność w gangach.
- Akcja była reakcją na pozew Departamentu Sprawiedliwości przeciwko władzom Bostonu, które sprzeciwiają się federalnym działaniom imigracyjnym.
- Przejdź teraz na RMF24.pl - najnowsze informacje w zasięgu kliknięcia
W Bostonie aresztowano dziesiątki imigrantów - poinformowała rzeczniczka Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego, Tricia McLaughlin.
Według agencji Bloomberg, akcja była następstwem pozwu, jaki Departament Sprawiedliwości wniósł przeciwko Bostonowi i jego burmistrzowi. Władze miejskie stanowczo odrzuciły działania federalne. Określiły je jako niepotrzebne i autorytarne nadużycie władzy.
Urząd ds. Imigracji i Egzekwowania (ICE) przekazał, że operacja o kryptonimie "Patriot 2.0" była kontynuacją podobnych działań z maja. Wśród zatrzymanych znalazły się osoby oskarżone o poważne przestępstwa, takie jak napaść seksualna, handel narkotykami czy działalność w gangach. Osoby te wcześniej zostały zwolnione z lokalnych aresztów mimo federalnych wniosków o ich zatrzymanie.
ICE podkreśla, że polityka Bostonu pozwala niebezpiecznym przestępcom pozostawać na wolności, zamiast umożliwiać ich deportację.
Prezydent Donald Trump, który wcześniej wysłał do Waszyngtonu żołnierzy Gwardii Narodowej i funkcjonariuszy federalnych, wielokrotnie groził podjęciem podobnych kroków wobec Chicago. W sobotę opublikował na portalu Truth Social mem inspirowany filmem o wojnie w Wietnamie, opatrzony podpisem: "Uwielbiam zapach deportacji o poranku". Nawiązuje to do frazy: "Uwielbiam zapach napalmu o poranku" z "Czasu Apokalipsy" z 1979 roku w reżyserii Francisa Forda Coppoli.
Trump zapowiedział, że Chicago wkrótce przekona się, dlaczego zmienił nazwę Departamentu Obrony na Departament Wojny. Jak podkreślił, zamierza kreować bardziej agresywny wizerunek Pentagonu wobec wrogów kraju.
Z kolei kancelaria prezydenta Korei Południowej ogłosiła w niedzielę, że porozumiała się z władzami USA w sprawie uwolnienia południowokoreańskich pracowników zatrzymanych w zakładzie koncernu Hyundai w amerykańskim stanie Georgia.
Po zatrzymanych pracowników zostanie wysłany samolot, którym wrócą do kraju - przekazał szef kancelarii prezydenta Kang Hun Sik. Jak dodał, negocjacje między Seulem i Waszyngtonem w zasadzie zakończyły się, a do omówienia zostały jedynie szczegóły.
W fabryce akumulatorów samochodowych Hyundaia w Georgii federalne służby imigracyjne zatrzymały w piątek 475 jej pracowników. Amerykańskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) określiło akcję jako największą operację egzekwowania prawa w jednym miejscu w swojej historii. Większość zatrzymanych, około 300, to obywatele Korei Południowej.
Prezydent USA Donald Trump nazwał zatrzymanych "nielegalnymi imigrantami" i podkreślił, że władze USA "wykonywały swoje obowiązki".
Z kolei Hyundai zaznaczył, że żadna z zatrzymanych osób nie była zatrudniona bezpośrednio przez firmę. "Hyundai zobowiązuje się do pełnego przestrzegania wszystkich przepisów i regulacji obowiązujących na każdym rynku, na którym działamy. Dotyczy to również wymogów weryfikacji zatrudnienia oraz przepisów imigracyjnych. Oczekujemy takiego samego zaangażowania od wszystkich naszych partnerów, dostawców, wykonawców i podwykonawców" - przekazała firma w oświadczeniu.