"Szanuję decyzję polskiego sądu" – zapewnił w piątek szef niemieckiej dyplomacji Johann Wadephul, odnosząc się do kwestii wydania Niemcom Wołodymyra Ż. – Ukraińca podejrzanego o wysadzenie rurociągu Nord Stream. Polski sąd zdecydował, że do wydania mężczyzny nie dojdzie.
- Szef niemieckiej dyplomacji zapewnił w piątek, że szanuje decyzję polskiego sądu o niewydawaniu Wołodymyra Ż. - Ukraińca podejrzanego przez naszych zachodnich sąsiadów o wysadzenie rurociągu Nord Stream.
- Sam Ukrainiec podziękował Polakom za wsparcie.
- Do wysadzenia podwodnego gazociągu doszło we wrześniu 2022 r.
- Po więcej aktualnych informacji zapraszamy na RMF24.pl.
W Polsce zapadła decyzja sądowa, którą szanuję, gdyż uznajemy zasadę podziału władzy - powiedział Wadephul w odpowiedzi na pytanie dziennikarki.
Dodał, że rolą władzy wykonawczej "nie jest wtrącanie się" w postanowienia sądów, "zwłaszcza w innych państwach".
Wołodymyr Ż., dziękując Polakom i Ukraińcom za wsparcie, podkreślił, że w Niemczech nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces. W rozmowie z Telewizją Republika przyznał, że zatrzymanie i areszt były dla niego trudnym doświadczeniem, a zarzuty wobec niego uznał za bezpodstawne.
Wskazał też, że wszyscy Ukraińcy są bohaterami w wojnie z Rosją, od małych dzieci po starszych ludzi i żołnierzy, robiąc to, co mogą, by ta wojna została zakończona.
Mężczyzna podkreślił, że nie dokonał żadnego przestępstwa. Stwierdził, że jeśli oskarża się go dlatego, że jest nurkiem, to każdy nurek z Ukrainy może być tak samo oskarżony.
Sąd nie zgodził się na wydanie stronie niemieckiej podejrzanego o wysadzenie Nord Stream Wołodymyra Ż. i uchylił mu tymczasowy areszt. Rozprawa toczyła się z wyłączeniem jawności. 49-letniego Ukraińca, który jest instruktorem nurkowym, Niemcy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream w 2022 roku i chcą postawić mu zarzuty. On sam twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.
Premier Donald Tuska decyzję skomentował jako "słuszną". "Sprawa zamknięta" - napisał na portalu X.
W uzasadnieniu decyzji sędzia Dariusz Łubowski zaznaczył, że ukraińscy żołnierze, a także osoby działające w ramach sił zbrojnych lub na zlecenie sił specjalnych Ukrainy, nie mogą być traktowani jako terroryści czy sabotażyści. Realizując wszelkimi sposobami cel, jakim jest obrona ojczyzny, osłabiają wroga - podkreślił sędzia. Wskazał również, że działania te nie mogą być podstawą do uznania ich za przestępstwa o charakterze terrorystycznym.
Niemcy nie tylko od Polski żądają wydania osoby podejrzewanej przez nich o wysadzenie rurociągów Nord Stream. W sierpniu we Włoszech został zatrzymany inny Ukrainiec, 49-letni Serhij K., również łączony ze sprawą przez naszych zachodnich sąsiadów.
On sam także twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał na Ukrainie.
Sąd Kasacyjny we Włoszech uwzględnił apelację mężczyzny i zablokował jego ekstradycję do Niemiec.
Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video