Izraelczycy dziś kolejny raz wyszli na ulice, by zaprotestować przeciwko reformie sądownictwa forsowanej przez rząd premiera Benjamina Netanjahu. W ramach tzw. Narodowego Dnia Oporu zablokowano autostrady i zgromadzono się przed giełdą w Tel Awiwie oraz kwaterą główną armii. Policja poinformowała, że do godz. 10 zatrzymano 17 osób.

REKLAMA

"Boimy się o naszą demokrację"

Demonstranci, z których wielu to żołnierze rezerwy, utworzyli ludzkie łańcuchy i zablokowali jedno z wejść do kwatery głównej Sił Obronnych Izraela w centrum Tel Awiwu. Przed giełdą odpalono świece dymne, uderzano w bębny, wznoszono transparenty z napisami "Uratujmy nasz startupowy naród" i "Dyktatura zabije gospodarkę".

Kolejna grupa demonstrantów zebrała się przed siedzibą Histadrut, największego związku zawodowego w Izraelu, domagając się, aby organizacja wezwała do strajku generalnego, który może sparaliżować gospodarkę kraju - pisze agencja AP i przypomina, że związek wezwał do strajku w marcu, co przyczyniło się do zamrożenia przez Netanjahu prac nad reformami.

Obecny na demonstracji w Tel Awiwie dyrektor jednego z izraelskich start-upów Itai Bar Natan powiedział: Ten rząd jest całkowicie szalony. Boimy się o naszą demokrację, o wszystko, co zbudowaliśmy i dlatego wszyscy tutaj walczymy.

Co zakłada kontrowersyjny projekt?

Masowe protesty odbywają się w Izraelu od stycznia, gdy prawicowy rząd Netanjahu zaprezentował plan reformy wymiaru sprawiedliwości kilka dni po objęciu władzy. Protesty skłoniły premiera do zawieszenia reformy w marcu, ale zdecydował się on wznowić plan po załamaniu się rozmów z opozycją prowadzonych pod patronatem prezydenta Icchaka Herzoga.

Prezydent Herzog spotka się we wtorek z prezydentem USA Joe Bidenem w Waszyngtonie. Organizatorzy protestów apelują do władz USA o wykorzystanie swoich wpływów w celu powstrzymania rządu Izraela przed realizacją kontrowersyjnych planów. Stany Zjednoczone wielokrotnie wyrażały zaniepokojenie planowaną reformą sądownictwa.

Projekt Netanjahu zakłada kontrolę polityków nad mianowaniem sędziów, nadanie parlamentowi uprawnień do uchylania decyzji sądów oraz odebranie Sądowi Najwyższemu uprawnień do negowania decyzji rządu.

Obecny rząd Izraela, który sprawuje władzę od grudnia 2022 roku, jest najbardziej nacjonalistycznym i ortodoksyjnym gabinetem w 75-letniej historii tego państwa - pisze Associated Press. Krytycy reformy sądownictwa twierdzą, że zakłóci ona kruchy system kontroli i równowagi w kraju i skoncentruje władzę w rękach Netanjahu. Ponieważ premier jest oskarżony o oszustwo, nadużycie zaufania i przyjmowanie łapówek, próba poddania sądów kontroli polityków jest - ich zdaniem - przejawem konfliktu interesów.

Ustawa procedowana przez Kneset w tym tygodniu wyeliminowałaby zdolność Sądu Najwyższego do unieważniania decyzji rządowych, które uznałby za nieuzasadnione.