W Minneapolis płonie komisariat policji. W mieście na północy USA trwa trzecia noc rozruchów, które wywołało zabójstwo Afroamerykanina przez białego policjanta. Z każdą nocą zamieszki przybierają na sile.

REKLAMA

Wokół komisariatu policja zawczasu ustawiła ogrodzenie. Jednak tłum sforsował je, wtargnął do budynku i podpalił go. Wcześniej z komisariatu ewakuowano wszystkich funkcjonariuszy. Straż pożarna nie ma dostępu do płonącego budynku - drogę blokują demonstranci.

W mieście toczy się regularna bitwa między protestującymi a funkcjonariuszami służb bezpieczeństwa. Policja z dachów atakuje tłum gazem łzawiącym. Ci rzucają w funkcjonariuszy kamieniami i butelkami.

The Third Precinct police station in Minneapolis was set on fire as #Minneapolisprotests over the racially charged killing of a black man turned into a third night of arson, looting and vandalism https://t.co/rj6bDWCAKb pic.twitter.com/u0o4LJdu08

ReutersMay 29, 2020

Do Minneapolis oraz ościennego Saint Paul skierowano 500 żołnierzy Gwardii Narodowej. Po zamieszkach w nocy ze środy na czwartek zaapelował o to burmistrz Minneapolis Jacob Frey.

W rozruchach zginęła jedna osoba, splądrowano i spalono co najmniej kilkanaście sklepów.

Oskarżenia o brutalność i rasizm


Zarzewiem protestów stała się sprawa 46-letniego czarnoskórego George'a Floyda, który zmarł w trakcie zatrzymania przez policję. W poniedziałek do internetu trafiło nagranie z incydentu, na którym widać, jak jeden z policjantów brutalnie przyciska mężczyźnie kolanem szyję do ziemi, nie reagując na jego krzyki, że nie może oddychać. Wkrótce mężczyzna zmarł.

Policjanci biorący udział w zatrzymaniu zostali zwolnieni ze służby, a FBI wszczęło w ich sprawie dochodzenie. Zabójstwo bulwersuje Amerykanów, a policja musi mierzyć się z zarzutami o rasizm i niewspółmierną przemoc. Protesty rozgorzały w wielu miastach USA.

Prezydent Donald Trump uznał na Twitterze, że uczestniczący w zamieszkach "hańbią pamięć George'a Floyda". Prezydent ostrzegł, że na to "nie pozwoli". Trump zapewnił gubernatora Minnesoty Tima Waltza, że wojsko stoi po jego stronie, dodając, że "tam, gdzie zaczyna się plądrowanie, zaczyna się strzelanie".

....These THUGS are dishonoring the memory of George Floyd, and I wont let that happen. Just spoke to Governor Tim Walz and told him that the Military is with him all the way. Any difficulty and we will assume control but, when the looting starts, the shooting starts. Thank you!

realDonaldTrumpMay 29, 2020

"Nie mogę z boku przyglądać się temu, co dzieje się w Minneapolis - tym wspaniałym amerykańskim mieście. Całkowity brak przywództwa. Albo bardzo słaby, skrajnie lewicowy burmistrz Jacob Frey zbierze swoje siły i przywróci kontrolę w mieście, albo ja wyślę Gwardię Narodową i wykonam robotę jak należy" - dodał Trump.

Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / TANNEN MAURY / PAP/EPA
Zamieszki w Minneapolis / Craig Lassig / PAP/EPA


Kolejne miasta zagrożone

Po protestach niektóre rejony największego miasta stanu Minnesota wyglądają jak pole bitwy. Jak informuje korespondent RMF FM Paweł Żuchowski - realna jest groźba wybuchu protestów także w innych miastach USA.

Mimo zapewnień, że sprawa zostanie wyjaśniona Afroamerykanie obawiają się, że funkcjonariusze unikną odpowiedzialności, ponieważ zostali już zwolnieni z aresztu. Sprawą zajęło się FBI, a prezydent USA oznajmił, że zaangażowani w sprawę policjanci zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.


Mimo to sytuacja w wielu miastach jest bardzo napięta. Czarnoskórzy mieszkańcy USA kierują swoją agresję przeciwko funkcjonariuszom policji. Niewiele potrzeba, aby doszło do zamieszek w kolejnych miejscach.

W sierpniu 2014 roku w Ferguson w stanie Missouri zamieszki, jakie wybuchły po zastrzeleniu przez policję 18-letniego Michaela Browna trwały dwa tygodnie i przeniosły się od innych miast. Do dodatkowo podsyca niepokój lokalnych władz.