Mieszkańcy chorwackiej Igrane od lat alarmują o narastającym problemie agresji ze strony części Polaków, którzy osiedlili się w tej nadmorskiej miejscowości lub regularnie ją odwiedzają. Na początku sierpnia doszło tam do tragedii, kiedy dwóch pijanych Polaków zaatakowało Chorwata, który później zmarł.

REKLAMA

W nocy z 3 na 4 sierpnia zmarł 67-letni Nikša Šodan, który - jak relacjonują świadkowie - próbował pomóc swojej siostrze podczas awantury z udziałem dwóch Polaków. Mężczyzna zasłabł w trakcie przepychanki i mimo prób reanimacji zmarł na miejscu.

Według ustaleń chorwackich służb, obaj Polacy - 30- i 52-latek - byli pod wpływem alkoholu. Badania wykazały, że mieli we krwi odpowiednio 1,92 i 1,12 promila. Zostali zatrzymani przez policję i usłyszeli zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi im od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia.

Narastający problem agresji

Tragiczne wydarzenia z początku sierpnia nie są, jak się okazuje, odosobnionym przypadkiem. Mieszkańcy Igrane od lat alarmują o narastającym problemie agresji ze strony części Polaków, którzy osiedlili się w tej nadmorskiej miejscowości lub regularnie ją odwiedzają. Jak podkreśla Diana Šimac Materić, jedna z mieszkanek, "w ciągu ostatnich czterech lat było co najmniej 70 zgłoszeń na policję dotyczących Polaków, którzy byli agresywni wobec nas i naszych gości".

Kobieta w rozmowie z lokalnymi mediami wspomina sytuację, w której jej gość - turystka - musiała wzywać policję po tym, jak agresywni Polacy wtargnęli na jej balkon, zaczęli ją obrażać i wyrzucili jej ręczniki do morza. Takich incydentów, jak wynika z relacji lokalnych, było znacznie więcej.

Wielu mieszkańców podkreśla, że nie mają uprzedzeń wobec wszystkich Polaków, jednak problem stanowią osoby, które - jak mówią - "nie adaptują się do lokalnych zwyczajów i próbują wprowadzać własne zasady". Nie nienawidzimy wszystkich i nie oceniamy wszystkich Polaków, bo mamy też bardzo dobrych gości z Polski. Ale problem jest z tymi, którzy przyjeżdżają do naszego miasteczka i się nie adaptują. Chcą wprowadzić swoje własne zasady - zaznacza przyjaciółka rodziny zmarłego, cytowana przez 24sata.hr.

Wielu mieszkańców twierdzi, że osoby odpowiedzialne za śmierć Nikšy Šodana były już wcześniej znane ze swojego agresywnego zachowania. Mimo licznych zgłoszeń na policję, służby miały nie reagować wystarczająco stanowczo.

Apel władz i protesty mieszkańców

Sytuacja w Igrane stała się na tyle napięta, że burmistrz gminy Podgora, Anta Miličić, wystosował bezprecedensowy apel do Polaków posiadających nieruchomości w tej miejscowości. Nie ma tu już koegzystencji. To mała miejscowość, 200 metrów od brzegu, wszyscy mieszkają razem, życie tutaj jest trudne, jeszcze trudniej będzie tu dalej żyć - ocenia burmistrz. Dodaje również, że "ludzie są oburzeni i mają rację".

W przeddzień pogrzebu 67-letniego Nikšy Šodana w Igrane odbył się protest mieszkańców, którzy domagali się sprawiedliwości i zdecydowanych działań ze strony władz. Wśród postulatów pojawiły się żądania, by Polacy sprzedali swoje domy i opuścili miejscowość.