W centrum Bogoty doszło do gwałtownych zamieszek. Kilkuset kolumbijskich Indian oraz przedstawicieli innych mniejszości zaatakowało ambasadę Stanów Zjednoczonych, protestując przeciwko polityce USA wobec wojny w Gazie oraz prezydentowi Wenezueli. W wyniku starć rannych zostało kilku policjantów.

REKLAMA

  • Kilkuset kolumbijskich Indian i przedstawicieli mniejszości zaatakowało ambasadę USA w Bogocie.
  • Użyto łuków i granatów zapalających własnej konstrukcji.
  • Czterech policjantów zostało lekko rannych.
  • Więcej ciekawych informacji z Polski i świata znajdziesz na RMF24.pl

Według informacji przekazanych przez lokalne władze, grupa kilkuset protestujących zaatakowała budynek ambasady Stanów Zjednoczonych w Bogocie. Demonstranci, mający na twarzach maski, użyli łuków oraz granatów zapalających własnej konstrukcji. Atak miał miejsce przy jednej z najbardziej ruchliwych ulic kolumbijskiej stolicy.

Ranni policjanci i chaos w centrum miasta

Jak poinformował burmistrz Bogoty, Carlos Fernando Galen, w wyniku zamieszek czterech funkcjonariuszy policji zostało lekko rannych. Policjanci zostali trafieni strzałami wypuszczonymi z łuków przez protestujących. Na szczęście nie odnotowano ofiar śmiertelnych ani osób ciężko rannych. Zamieszki doprowadziły do poważnych utrudnień w ruchu drogowym w centrum miasta.

Demonstracja była wyrazem sprzeciwu wobec polityki Stanów Zjednoczonych dotyczącej konfliktu w Strefie Gazy oraz wobec działań prezydenta Wenezueli, Nicolasa Maduro. W proteście uczestniczyli członkowie różnych organizacji zrzeszających rdzenną ludność Kolumbii oraz mieszkańców pochodzenia afrykańskiego.

Tydzień protestów w Bogocie

Aktywiści Kolumbijskiego Kongresu Ludów, będącego jednym z głównych organizatorów protestów, przybyli do Bogoty już 13 października. Od tego czasu prowadzili okupację największego placu w mieście, znajdującego się przed stołecznym uniwersytetem. Demonstracje trwały niemal tydzień i przyciągnęły uwagę opinii publicznej w całym kraju.