Prezydent François Hollande nie objął jeszcze urzędu, a już wokół jego osoby rozpętała się afera. Według medialnych przecieków, polityk chce powierzyć fotel premiera swojemu bliskiemu współpracownikowi, który został skazany za korupcję.

REKLAMA

Według mediów, nowym premierem Francji zostać ma szef socjalistycznego klubu poselskiego Jean-Marc Ayrault, który jako mer miasta Nantes skazany został na pół roku więzienia w zawieszeniu za korupcję.

Wielu komentatorów oburza się, że będzie to sprzeczne z wyborczymi obietnicami Francois Hollande'a, który zapowiadał "uzdrowienie polityki". Media ujawniły, że polityk, który ostro krytykował swego prawicowego poprzednika Nicolasa Sarkozy'ego za pławienie się w luksusach i używanie prywatnych samolotów, sam nie jest lepszy. Po ogłoszeniu wyników wyborów poleciał prywatnym samolotem z Korezji do Paryża, by przemówić do sympatyków lewicy zebranych na Placu Bastylii. 30 tysięcy euro za godzinę lotu - po to, by wygłosić 10-minutowa mowę o walce z biedą - ironizują komentatorzy. Pieniądze pochodziły z kas Partii Socjalistycznej - czyli m.in. ze składek działaczy.

W swojej kampanii Hollande powtarzał wiele razy, że będzie "normalnym prezydentem". Miało to oznaczać, że będzie sprawował urząd w sposób spokojniejszy i bardziej wyważony niż Sarkozy, który był nazywany "hiperprezydentem" i znany z cholerycznego temperamentu. Współpracownicy Hollande'a zapewniali, że od Sarkozy'ego będzie go odróżniał prosty, pozbawiony zbędnych wygód sposób życia. Prasę obiegały zdjęcia lewicowego polityka, gdy poruszał się po Paryżu na swoim ulubionym skuterze.

Do wiosny ubiegłego roku to nie Hollande, ale były szef Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique Strauss-Kahn był murowanym kandydatem Partii Socjalistycznej na prezydenta. Jednak gdy ten ostatni odpadł w maju ubiegłego roku z wyścigu wyborczego po skandalu seksualnym w Nowym Jorku, Hollande dostał nieoczekiwaną szansę na start w wyborach prezydenckich. Potrafił ją wykorzystać. Jesienią ubiegłego roku zdecydowanie wygrał w prawyborach z szefową Partii Socjalistycznej, Martine Aubry.

Mało spektakularna kariera nowego prezydenta Francji

Największym osiągnięciem Hollande'a było jak dotąd kierowanie Partią Socjalistyczną w latach 1997-2008. Nigdy nie sprawował on funkcji rządowych, a brak doświadczenia w rządzeniu wytykali mu nie tylko przeciwnicy polityczni, ale też niektórzy partyjni koledzy.

Urodzony w 1954 roku w normandzkim Rouen w dość zamożnej rodzinie Hollande studiował - jak większość obecnej francuskiej elity politycznej - w prestiżowej Ecole Nationale d'Administration. Tam właśnie poznał inną socjalistyczną liderkę Segolene Royal, swoją przyszłą partnerkę życiową, z którą ma czworo, dziś już dorosłych, dzieci: dwóch synów i dwie córki.

W młodości Hollande był sympatykiem komunizującej lewicy, wkrótce potem uległ urokowi ówczesnego lidera socjalistów i późniejszego prezydenta Francji Francois Mitterranda. Znawcy francuskiej polityki twierdzą, że ta fascynacja trwa do dzisiaj.

W kolejnych latach Hollande piął się po szczeblach partyjnej drabiny - aż do momentu, gdy zasiadł w fotelu pierwszego sekretarza partii socjalistycznej w 1997 roku. Jako szef przeżył wraz ze swoją partią serię niepowodzeń i klęsk wyborczych. Wśród nich była spektakularna porażka jego politycznego mentora, ówczesnego socjalistycznego premiera Lionela Jospina w pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2002 roku. Potem nadeszła klęska popieranej przez PS europejskiej konstytucji w referendum z 2005 roku.

W ocenie swoich zwolenników jako przywódca PS przez 11 lat Hollande wykazał się sztuką kompromisu i jednoczenia partii wokół siebie w jej najtrudniejszych momentach. Z kolei przeciwnicy nowego prezydenta Francji ganili go za miękkość, bezbarwność i mało wyraziste poglądy. Z tego powodu niektórzy koledzy z partii nadali mu nawet złośliwe przezwisko "Flanby", czyli w wolnym przekładzie: "Budyń" - od francuskiego "flan", deseru o galaretowatej konsystencji i mdłym smaku.

Hollande szykował się do walki o Pałac Elizejski już podczas poprzednich wyborów w 2007 roku. Ustąpił jednak wtedy swojej ówczesnej partnerce Segolene Royal i to ona uzyskała ostatecznie nominację socjalistów. Co ciekawe, zaraz po porażce Royal w pojedynku z Sarkozym para rozstała się po trwającym blisko trzydzieści lat związku.

Po opuszczeniu sterów PS w 2008 roku Hollande zaczął przygotowania do walki o prezydencką nominację. Z tej okazji przeszedł na radykalną dietę - schudł około 10 kilogramów, zmienił strój i okulary na bardziej eleganckie. Jego doradcy zrobili także wiele, by zerwał z wizerunkiem nieco niefrasobliwego dowcipnisia.