Andrzej Bargiel dokonał niemożliwego – 22 września 2025 roku zdobył Mount Everest (8848 m) i jako pierwszy człowiek w historii zjechał na nartach ze szczytu do bazy (ok. 5364 m) bez korzystania z dodatkowego tlenu. To przełomowy moment nie tylko dla polskiego, ale i światowego skialpinizmu.
Andrzej Bargiel od lat marzył o zjeździe na nartach z najwyższej góry świata. Po dwóch nieudanych próbach - w 2019 roku z powodu zagrożenia serakiem i w 2022 roku przez śnieżycę - w 2025 roku wreszcie udało się zrealizować ten śmiały plan. Bargiel nie tylko zdobył Mount Everest bez użycia tlenu z butli, ale również zjechał na nartach do bazy, nie odpinając ich ani razu. To dopiero trzecie polskie wejście na Everest bez wspomagania tlenem, po wyczynach Marcina Miotka i Piotra Krzyżowskiego.
TAK SI TWORZY HISTORI Andrzej Bargiel jako pierwszy na wiecie wszed na Mt. Everest i zjecha z niego na nartach bez wspomagania tlenem! #EverestSkiChallenge #AndrzejBargiel #Bargiel #Everest #MountEverest #SuntLeones #Himalaje pic.twitter.com/ehx3H4REMF
redbullpolskaSeptember 25, 2025
To jeden z ważniejszych kroków w mojej sportowej karierze. Zjazd z Everestu bez tlenu był dla mnie marzeniem, które dojrzewało latami. Wiedziałem, że trudne jesienne warunki i poprowadzenie linii zjazdu przez lodowiec Khumbu to największe wyzwanie, z jakim mogę się zmierzyć. Dzięki wsparciu Red Bulla i teamu na miejscu, moje marzenie w końcu stało się rzeczywistością - powiedział Andrzej Bargiel po zjeździe.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kluczowa faza ataku szczytowego rozpoczęła się z obozu IV na wysokości 7900 m. Bargiel, wspierany przez doświadczonego Szerpę Dawę "Speed" Sherpę, musiał zmierzyć się z dużą ilością świeżego śniegu, co znacznie utrudniało torowanie trasy. W strefie śmierci, powyżej 8000 m, Polak spędził aż 16 godzin, nie korzystając z dodatkowego tlenu.
Bargiel na szczycie najwyższej góry świata spędził zaledwie kilka minut, po czym przypiął narty i rozpoczął historyczny zjazd, ścigając się z zachodzącym słońcem. Na wysokości obozu drugiego (ok. 6400 m n.p.m.) zastała go noc, uniemożliwiająca bezpieczne nawigowanie zjazdu. Skialpinista zatrzymał się w obozie i kontynuował zjazd wraz ze wschodem słońca. W fenomenalnym stylu pokonał lodowiec Khumbu bez korzystania z liny i poręczówek i zakończył zjazd na wysokości bazy.
Towarzysząca wyprawie dr Patrycja Jonetzko podkreśliła, że patrząc przez pryzmat fizjologii człowieka - przy tak małej ilości tlenu w powietrzu - wyczyn Bargiela przekracza ludzkie możliwości. Organizm na tej wysokości, niewspomagany tlenem z butli, musi walczyć o każdy postawiony krok - przypomniała Jonetzko.
Wspomagający Bargiela na wyprawie himalaista Dariusz Załuski wskazał, że zjazd z Everestu potwierdził, jak wyjątkowymi umiejętnościami dysponuje ten skialpinista. Nie tylko pod względem sportowym, ale też wytrzymałościowym i mentalnym - zaznaczył.
Wyprawa na Everest była kolejnym etapem autorskiego projektu pod nazwą "Hic Sunt Leones". Ta łacińska sentencja oznacza dosłownie "tu są lwy", a przenośni określa nieznane tereny eksplorowane przez imperium.
W 2013 roku Bargiel zjechał na nartach z Sziszapangmy (8013 m), rok później z Manaslu (8156 m, obydwa leżą w Himalajach), a następnie przeniósł się w Karakorum - w 2015 r. zjechał z Broad Peak (8051 m), w 2018 r. z drugiego co do wysokości szczytu globu K2 (8611 m), zaś w 2023 r. z obydwu Gaszerbrumów (I i II). W 2021 r. zjechał natomiast z dziewiczego sześciotysięcznika Yawash II oraz z jednej z najpiękniejszych gór globu, strzelistej Laila Peak w Himalajach - tego ostatniego wyczynu dokonał z Jędrzejem Baranowskim