Obawy przed możliwą agresją Rosji na państwa NATO wywołały dyskusję o przywróceniu do życia liczącej około 161 km linii kolejowej, która odegrała kluczową rolę podczas II wojny światowej. Reaktywacja tzw. Żelaznego Renu może nie tylko wzmocnić bezpieczeństwo Europy, ale również przynieść znaczące korzyści gospodarcze.
W obliczu rosnącego napięcia na wschodniej flance NATO oraz nieustannie powracających obaw o przyszłe działania Rosji, coraz głośniej mówi się o konieczności odbudowy i ponownego uruchomienia historycznej linii kolejowej, znanej jako Żelazny Ren. Ta strategiczna trasa kolejowa, łącząca belgijską Antwerpię z niemieckim Zagłębiem Ruhry, powstała w XIX wieku z myślą o usprawnieniu handlu, lecz jej znaczenie militarne ujawniło się szczególnie podczas II wojny światowej.
W latach 40. XX wieku Żelazny Ren był wykorzystywany zarówno przez wojska niemieckie, które przemieszczały się na zachód, jak i przez aliantów, którzy po wyzwoleniu Europy Zachodniej naprawiali zniszczone mosty i tory, by móc skutecznie kontynuować ofensywę. Po zakończeniu wojny linia służyła głównie przewozom towarowym, aż do 1991 roku, kiedy z powodu cięć budżetowych zamknięto kluczowy odcinek między Roermond w Holandii a granicą z Niemcami.
Obecnie, w obliczu narastającego zagrożenia ze strony Rosji, eksperci i politycy coraz częściej podkreślają, że reaktywacja Żelaznego Renu ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa całej Europy. Linia mogłaby nie tylko usprawnić transport towarów, ale także umożliwić szybkie przerzucanie wojsk i sprzętu NATO na wschód w razie kryzysu.
Jak podkreśla Matthias Diependaele, minister-prezydent belgijskiej Flandrii, inwestycje w infrastrukturę kolejową mogą być zaliczane do wydatków na obronność, zgodnie z nowymi wytycznymi NATO. Sojusz wymaga obecnie, by państwa członkowskie przeznaczały 5 proc. PKB na obronność, z czego 1,5 proc. może być wydane na projekty infrastrukturalne, takie jak modernizacja linii kolejowych.
Mimo rosnącego poparcia dla projektu, jego realizacja nie będzie łatwa ani szybka. Eksperci szacują, że od momentu podjęcia decyzji do faktycznego uruchomienia linii może minąć nawet 10 lat. Dodatkowym wyzwaniem jest rywalizacja portów w Antwerpii i Rotterdamie - Holandia, przez którą przebiega część trasy, dotychczas nie wykazywała dużego entuzjazmu wobec projektu, obawiając się, że zyska na nim głównie belgijska konkurencja.
Sytuacja może się jednak zmienić, ponieważ w ramach nowego, wieloletniego budżetu Unii Europejskiej od 2027 roku przewidziano aż 17 miliardów euro na poprawę mobilności wojskowej. Te środki mogą znacząco przyspieszyć realizację projektu, który już teraz jest przedmiotem rozmów między Belgią, Holandią i Niemcami.
O strategicznym znaczeniu Żelaznego Renu świadczy fakt, że projekt trafił pod bezpośrednią kontrolę belgijskiego premiera. Jak podkreśla Thomas De Spiegelaere, rzecznik belgijskiego ministerstwa transportu, decyzje w tej sprawie mają charakter polityczny i są podejmowane na najwyższym szczeblu
Reaktywacja tej historycznej linii kolejowej może okazać się jednym z kluczowych elementów wzmacniających bezpieczeństwo Europy w obliczu nowych zagrożeń. Jednocześnie projekt ten może przynieść wymierne korzyści gospodarcze, usprawniając transport towarów i zwiększając konkurencyjność portów Europy Zachodniej.
źródła: express.co.uk, Politico